wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozczarowanie i oczarowanie – choć i tu, i tu ojca brak

Łyknęłam Ruiny Gorlanu (tom 1 Zwiadowców), bo mam słabość jeszcze od czasów Thorgala do facetów z mocno napiętym łukiem. Poza tym czasem lubię sięgnąć po coś bardzo popularnego, by wiedzieć, o co ten szum. Więc sorki, ta pozycja oczywiście nietuzinkową nie jest.

Przeczytałam i nadal nie znam źródeł popularności cyklu, a w każdym razie książki rozpoczynającej serię. Jest stereotypowo do bólu. Dowiedźmy tego prędziutko: sierotka podrzucona pod drzwi zamkowego sierocińca, nieznani rodzice (wiadomo tylko, że ojciec bohater), niezwykłe zdolności i inteligencja, trudna przyjaźń i w finale wielki triumf. Nosz, kurza dupa, po pierwszym rozdziale mogłam przewidzieć zakończenie. A styl jest żaden.

Mąż pocieszał, że tak widocznie się pisze dla dzieci.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Vitus B. Dröscher "Krokodyl na śniadanie : Zadziwiające opowiadania o zachowaniu zwierząt" – ośmiornica ośmiornicy wilkiem

Opowiadania miały być zadziwiające i są. Garść przykładów:
  • niedźwiedzie polarne samotnie wędrują przez mroźne pustkowia setki kilometrów i tak całe życie z małymi i rzadkimi przerwami na kopulację,
  • ważąca 200 kg anakonda jest w stanie zeżreć 2-metrowego kajmana,
  • kaszalot potrafi zanurkować na głębokość poniżej 1000 metrów, bo robi supersprytną sztuczkę z ciśnieniem krwi,
  • samica wargacza czyściciela, mała rybka z raf koralowych, w pewnych okolicznościach (przyrody oczywiście) w ciągu kilku godzin zmienia się w samca,
  • a mamusia ośmiornica umiera wkrótce po wylęgnięciu się jej dzieci, bo inaczej by je zjadła kanibalizm jest tu silniejszy niż zwyczajowy w świecie zwierząt nepotyzm.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Aż trzy pozytywy

Jak zamówiona na Dzień Ziemi, dotarła dziś przesyłka niespodzianka z książką Pamiętnik grzecznego psa. Pasuje do dzisiejszych obchodów (o ile można tak nazwać uganianie się po krzakach z workiem na śmieci), bo raz - opisuje relacje psa i człowieka, a dwa - autorzy, Katarzyna Terechowicz i Wojciech Cesarz, deklarują się jako pasjonatka i zwolennik ekologii. Czytając z maluchami, będziemy więc wypatrywać zielonych wątków. A może przeglądzik ekoterrorystycznych książek dla dzieci z tego wyjdzie? Albo psich? Też fajnie.

Pamiętnik przybył w towarzystwie Niedoparków - zdobywców czeskiego tytułu Książki Dziesięciolecia dla Dzieci i Młodzieży. Nie dość, że ilustracje cudne, to książkę już dawno polecała mi przyjaciółka. Czytać, czytać, czytać!

Ostatnią z paczki wygrzebałam książkę o długaśnym tytule Mamo, tato, co ty na to? I nauka i draka, czyli jak zadbać o zdrowie przedszkolaka i uczniaka. (Powinno być co WY na to, ale darowanemu...) W środku wesoło, ruchliwie, ekologicznie, sportowo i jest też rozdział o relacjach dzieci (ludzkich) i zwierząt (innych niż ludzie).

Dzieje się u nich, warto zaglądać
Ten zachwycający mnie zestaw okazał się nagrodą w konkursie Nasza zimowa książka fundacji ABCXXI, promującej czytanie dzieciom. Zupełnie zapomniałam, że napisałam tekst na ten zimowy konkurs, więc ucieszyłam się jak dziecko. Serdecznie dziękuję!

PS - Nie mogłam oderwać córeczki (czteroipółletniej) od Pamiętnika grzecznego psa. Dobiłyśmy do 50. strony!

sobota, 20 kwietnia 2013

Takie horrory do niebania i jeden do bani

Miniprzegląd horrorów dla dzieci miałam zacząć od - widocznej po państwa lewej stronie - propozycji wydawnictwa Zakamarki. Miały być skany i cytaty. Miały, ale diabli książkę wzięli. A konkretniej dzieciory gdzieś zawlokły i nigdzie jej nie widać. W piaskownicy zakopały? Zeżarły?

Uwierzcie więc na słowo, że akcja książki O duchu, który się bał rozgrywa się w domu od strychu po piwnice zamieszkałym przez upiorne stworzenia wszelkiej maści, plus ludzka rodzina. Taka typowa dla szwedzkiej literatury dziecięcej, czyli jeden rodzic z dzieckiem. Tu mała dziewczynka śpi sobie spokojnie, a pod łóżkiem upiór, a w szafie kościotrup itd.

I po co tak dzieci straszyć? To już nie wystarczy wilk pożerający Kapturka lub krwawa łaźnia żon Sinobrodego?

piątek, 19 kwietnia 2013

Uwierz w ducha. Oraz w wampira, potwora i kościotrupa, moje dziecko.

Ojcem tej ponurej postaci jest Wolf Erlbruch.
Już wkrótce na waszym ulubionym blogu (no, dobra, jednym z ulubionych. Okej, pewnie jesteście tu pierwszy raz, bo blog młodziutki), tak czy siak, już niedługo spodziewajcie się miniprzeglądu horrorów dla dzieci. Bo ja lubię dziwne książki.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Biyi Bandele "Chłopak z Birmy" - króla jak zwykle z nimi nie było

Wiem, wiem, powieści rozgrywających się na frontach II wojny światowej są prawdopodobnie setki. Mimo wszystko książka Bandele jest nietuzinkowa. Dla mnie potrójnie egzotyczna: oparta na faktach akcja rozgrywa się w birmańskiej dżungli, a bohaterami są głównie Nigeryjczycy, tworzący specjalną jednostkę do działań na tyłach wojsk japońskich, tzw. Czindici. Język powieści oddaje mieszaninę narodowościową i językową bohaterów (wielkie brawa dla tłumacza, Wojsława Brydaka, ależ się musiał narobić przy tej książce). No i opisuje życie w stanie wojny. Absurdalnej wojny, która dla bohaterów trwa nieustanie, w dzień i w nocy, otacza ich i wdziera się w ich umysły.

Skąd Nigeryjczycy w Birmie?  A przez tego pana
Supermęski osobnik na zdjęciu

niedziela, 14 kwietnia 2013

Słowa na niedzielę - cz. 4

W cyklu SNN zwykle przedstawiam szanownym czytelnikom słowa wydłubane z książek. Słowa rzadko używane, dziwaczne, urocze. A dziś wyjątkowo będzie cytat, ale jak najbardziej a'propos lubowania się w słownikach.

"- Kamus - odrzekł Dendźa - to wielka księga, która tłumaczy, co znaczą słowa.
- Po co książka, która tłumaczy słowa? Nie można kogoś zapytać?
- Kiedy jest taka książka, już nie musisz nikogo pytać.
- Ja lubię pogadać z ludźmi.
- No dobrze, ale przypuśćmy, że ten, kogo pytasz, też nie wie.
- To zapytam kogo innego.
- W takim razie kamus nie jest dla ciebie. Trudno."

To nie jest dialog z Pratchetta!

środa, 10 kwietnia 2013

Jeremy Stangroom "Co myślą naukowcy" - głupoty też

Wyobraź sobie, że idziesz do lekarza. Zostaje zdiagnozowane zapalenie płuc. Czego się spodziewasz po lekarzu? No? Bo przeciętny pacjent w takiej sytuacji oczekuje zapisania antybiotyku. Co gorsza, mnóstwo lekarzy działa zgodnie z tym oczekiwaniem. Gdzie tkwi błąd? Antybiotyki zwalczają bakterie, a zapalenia płuc w zdecydowanej większości przypadków "zawdzięczamy" wirusom. Zastosowanie antybiotyku jest bezsensowne i szkodliwe. Wynika z ignorancji.

Badania w Wielkiej Brytanii i USA wykazały, że błędne przekonania - takie jak powyższe - są powszechne. Z rzeczy aż trudnych do uwierzenia