wtorek, 28 maja 2013

Merrill R. Chapman "Najsłynniejsze katastrofy marketingu HI-TECH"

Marketing i nowe technologie dla mnie mieszanka kompletnie niestrawna. Autor pisze technomową (tryb 80-znakowy, szybkość 4,7 MHz, PS/2 i wersja dBASE IV 1.5) przeplataną slangiem marketingowym (nawet mi się nie chce cytować). Jest przy tym nudziarsko szczegółowy. Widać, że bardzo ekscytuje go różnica między 2.1.1 a 2.1.2.

Nie tylko nie byłam w stanie tego spamiętać, nawet bieżące śledzenie akcji wymagało od mnie napięcia muskułów woli. I to pomimo pysznego poczucia humoru Chapmana. Mylili mi się bohaterowie, te wszystkie nieistniejące już firmy i odłożone do lamusa produkty.

Trzy rzeczy jednak odcisnęły się w mojej (najwyraźniej stworzonej do wyższych rzeczy, w każdym razie rzeczy położynych gdzieś z boku) główce.

sobota, 18 maja 2013

Michał Ogórek "Najlepszy ogórek czyli kalendarz na każdy rok"

Ten przyjemnie wydany (twarda oprawa, dobry papier, płócienny grzbiet) albumik zawiera teksty Michała Ogórka, które wcześniej ukazały się w prasie i książkach. Autor przetasował je tak, by tematycznie pasowały do kolejnych dat, czy to ze względu na święto (np. Dzień Policjanta), czy też przypadającą na ten dzień rocznicę wiekopomnego wydarzenia (np. premiera filmu E.T.).

Okropnie jest to śmieszne, a najzabawniej wychodzi, gdy się czyta z kimś na głos. W miarę czytania jednak robi się jakoś smutniej, bo, kurczę, z czego się śmiejemy?

wtorek, 14 maja 2013

Andrzej Makowiecki "Ja, Urbanator" - energico, furioso, tutta la forza

Autobiografie grupuję sobie według wybitności (lub braku) i skromności (lub braku) autorów. Mamy więc osobę wybitną, która w swojej biografii jest szczerze i fantastycznie skromna. Taka, wiecie, i tak po owocach mnie poznacie (np. Stefania Grodzieńska, wyśmienicie sympatyczna do czytania). Jest też sporo papieru zmarnowanego na postaci "wręcz przeciwne", czyli nieboraków o strasznie nadmuchanej samoocenie (przychodzi mi do głowy Manuela Gretkowska, ale czytałam tylko Polkę i nawet liczę, że ktoś pisarkę weźmie w obronę). Jest też osobna grupka książek, gdzie autor przedstawia siebie jako osobę tak skromniutką i w porząsiu, że zupełnie przestaję go lubić (miałam tak z wywiadem rzeką z Janem Krzysztofem Kelusem).

czwartek, 9 maja 2013

"A gdyby Chopin żył w naszych czasach?" - zdaje się, że rozdawali za darmo. Nie dziwię się.

Blog sobie ostatnio leży odłogiem, ale wiecie wiosna, więc nadszedł sezon intensywnych prac polowych. Uwielbiam ryć w ogródku. Dlatego będzie to tylko krótka notka, świadcząca głównie o tym, że żyję. Jednak bez książek długo nie pociągnę, więc wkrótce należy się spodziewać wzmożonego ruchu na blogu.

Ten Chopin to zbiór trójklatkowych komiksów na tytułowy temat, pokłosie konkursu ogłoszonego przez Europejską Fundację Kultury Miejskiej. Jeśli nie jesteście: a) fanatycznymi miłośnikami polskich komiksów, b) zbieraczami publikacji na temat Chopina (są pewnie tacy, nie?) c) babciami autorów, spokojnie możecie zapomnieć o istnieniu tego zjawiska.