wtorek, 23 grudnia 2014

Spowiedź czytelnika, czyli odpowiadam na 10 pytań


Zostałam poproszona przez ESBookish z Cienia Smoka o odpowiedź na 10 pytań w ramach blogowej, łańcuszkowej zabawy Liebster Blog Award. Ponieważ boję się 7 lat nieszczęścia, poprzedzonych nagłym zgonem w kwiecie wieku (czy co tam grozi za zlekceważenie łańcuszka), a dodatkowo sama lubię czytać takie rzeczy, przedstawiam oto moją spowiedź czytelnika...


1. Książka, którą czytałaś więcej niż raz lub zamierzasz do niej wrócić, to...
Po wielokroć czytam niektóre książki dla dzieci. Serię o Basi duetu Oklejak / Stanecka mogę wyrecytować w nocy o północy i na wyrywki. Moje dzieci lubią czytać kilka razy te same pozycje. Skoro lubią, widać do czegoś jest im to potrzebne.

A tak sama z siebie wróciłam do Pieśni Lodu i Ognia, żeby zwrócić uwagę na szczegóły, które umykały przy pierwszej, rozemocjonowanej lekturze. Samą mnie zastanawia natomiast, po co czytam od czasu do czasu od nowa serię o Thorgalu. Ze starych  czytaj lepszych  odcinków znam każdy obrazek, każdy dialog. Najwyraźniej stara miłość nie rdzewieje.

2. Kocham książki, bo...
Bo ja wiem, czy kocham? Powietrza przecież się nie kocha.

3. Co daje Ci blogowanie?
Lubię czytać to, co sama napisałam ;-)

4. Jaki bohater/ka jest dla Ciebie wzorem?
Krystyna Lavransówna powiedziała Dobre dni są dla rozumnych, lecz najlepsze dla tych, którzy ośmielają się być nierozsądni. Już za bardzo nie pamiętam fabuły tej książki, bohaterka coś sobie tam ostro nagrabiła, jakieś szlajanie się po krzakach z rycerzem zdaje się, zakończone niechcianą ciążą, ale tym tekstem to mi zaimponowała.

5. Czym się kierujesz przy wyborze książek?
Jestem bardzo zachłanna. Są setki tytułów, które chcę przeczytać. To nie jest racjonalne. Czasem odnoszę wrażenie, że to książki wybierają mnie. Zaginają na mnie parol, ciągle cisną się w oczy, przeceniają się same w księgarniach, byle bym je wzięła.

Poza tym podjęciu lektury sprzyjają: zobaczenie, że książka ma świetne oceny u któregoś z moich BiblioNETkowych krewniaków, oczarowanie okładką (skoro ktoś tak bardzo się przy niej starał, to znaczy, że wyjątkowo zależało mu treści książki i sam ten fakt już zwraca moją uwagę) i polecenie książki przez osoby, które lubię, cenię, szanuję ect.

6. Jak ważna jest dla ciebie opinia innych blogerów o książce, którą zamierzasz przeczytać i opisać?
Jeśli książkę chcę zrecenzować, to za wyśmienitą uważam sytuację, kiedy nikt jej jeszcze nie opisał na blogu. Czyli dla mnie najważniejszy jest... brak opinii. W przypadku książek pozablogowych, jeśli bloger pisze bezbłędnie, zajmująco, inteligentnie, to jego zdanie mi wystarczy, by podjąć pozytywną decyzję czytelniczą.

7. Wolisz wersję papierową czy e-book? Dlaczego?
Zdecydowanie doceniam wygodę czytania na Kindlu. Wręcz nie znoszę tych kapryśnych książek, które domagają się, by czytając je, używać nie tylko oczu i mózgu, ale też obu rąk do przytrzymywania zamykających się stron. Boli mnie drobny druk i podły papier.

Jednak papierowe książki, wydane jak należy, są tym, co lubię mieć na własność.

8. W jakim miejscu najbardziej lubisz czytać?
Miejsce w ogóle nie ma znaczenia. Jeśli książka mi się podoba, mogę ją czytać wszędzie, w każdych warunkach. Mam na szczęście umiejętność szybkiego przeskakiwania między realem a światem książkowym. Niemniej najmilej czyta mi się, gdy wiem, że raczej nikt mnie nie oderwie nagle od lektury, np. w łóżku nocą czarną, gdy dzieci już śpią.

9. Jak twoim zdaniem odbierany jest świat blogerów książkowych?
Zmysłem wzroku, głównie... Tak serio, to nie siedzę w tym światku, ale przypuszczam, że tzw. świat blogerów książkowych głównie obchodzi ich samych.

10. Książka, która zmieniła moje życie, to...
Jest kilka takich książek, których wpływ sobie uświadamiam. Chodzi tu o książki światopoglądotwórcze (to jest takie słowo?). Myślę, że to cenne doświadczenie przeczytać po 2-3 uznane tytuły dotyczące najważniejszych dziedzin życia: wychowywania dzieci, polityki, seksu, psychologii, historii swojego kraju, ekologii. Tytuły, które przychodza mi teraz do głowy: Mazlish, Faber Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały - jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Grodecka Siewcy dobrego jutra, Singer O życiu i śmierci: Upadek etyki tradycyjnej, Bikont My z Jedwabnego.

A teraz zabierzmy się za to świętowanie!

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Łukasz Modelski "Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu"


Po prostu życie nie musi być perfekcyjne, żeby było perfekcyjne Agnieszka Kręglicka, jedna z rozmówczyń Łukasza Modelskiego.


Dotychczas myślałam, że moja rodzina, w niektórych aspektach rzeczywistości, jest nieco rozmemłana, pierdołowata i nieodpowiedzialna. Coś jak Muminki, które rano leżą w łóżku i czytają śmieszne książki, zamiast robić kariery, albo w środku domu mają drzewo, bo nie miały serca go ściąć, zamiast zadbać o czystość i designerski wygląd wnętrz. No, do pewnych spraw nie mamy jakoś pędu i aż czasem się zastanawiałam, czy to nie aby jakaś aberracja. A tu się z książki Piąty smak dowiaduję, że wpisujemy się w coraz popularniejszy ruch Slow! Wow, to chyba pierwszy raz w życiu, kiedy (mimochodem wprawdzie, więc nie wiem, czy to się liczy) nadążamy za, a raczej człapiemy zgodnie z modą!

czwartek, 11 grudnia 2014

Dziewczyna, której jedno w głowie - czyli można mnie uszczęśliwić na 10 sposobów

Istnieje książka pod takim tytułem. Wprawdzie jeszcze jej nie czytałam, ale dziś przyszła mi na myśl, bo ja też jestem dziewczyną, której jedno w głowie... Pasje moja i bohaterki książki jednak nieco się różnią.

Tu możecie przeczytać, co lubi tamta dziewczyna. Co ja lubię, widać najjaśniej, gdy mam wymyślić jakiś prezent dla siebie. A że co porządniejsi już rozglądają się za gwiazdkowymi upominkami, daję listę rzeczy, których znalezienie pod choinką wzbudziłoby mój szczery entuzjazm. Wszyscy lubimy 10-punktowe listy, więc i moja taka będzie.

piątek, 5 grudnia 2014

Charles Bukowski "Z szynką raz", czyli niestety super

Cóż za kontrast. Jedna z najbardziej przejmujących, straszliwych historii jakie czytałam, a napisana brylantowym stylem. Autobiograficzna opowieść o pełnych przemocy dzieciństwie i młodości przekazana została prostymi obrazami, ale miałam odczucie, jakby ktoś mi ją rozrysowywał skalpelem wprost na sercu.

Historia strachu, niedostosowania, poniżenia, narastającej goryczy, którą autor wydał po sześćdziesiątce. Przypuszczam, że dopiero po latach był w stanie zejść w to głęboko ukryte, cuchnące strachem miejscem, przypomnieć sobie tamto biedne, biedne dziecko, swój początek.

Zawsze budzi mój podziw, gdy ktoś tak stłamszony się podnosi. Skąd bierze siłę, by normalnie żyć? Albo nawet nienormalnie, jak Bukowski  alkoholik, hazardzista, kurwiarz  ale dzielnie, twórczo, nie ustając w ciągłym zmaganiu?

Zastanawia tytuł książki. W oryginale to ham on rye, czyli, jak tłumaczy małżonek (światowiec), najzwyczajniejsza amerykańska kanapka. Czy więc chodzi o to, że jest to niestety zupełnie zwyczajna historia, typowa dla Stanów lat '20 i '30? A może to całkowicie mylny trop?

Z niesmakiem odkryłam, że w BiblioNETce Z szynką raz! jest otagowane hasłem "humor". Ale potem spojrzałam na cytat z powieści, który sobie zaznaczyłam: Turgieniew pisał bardzo serio, ale czasem mnie śmieszył, bo prawda przy pierwszym zetknięciu może budzić śmiech. No właśnie. A dalej to leci tak: Kiedy ktoś zna tę samą prawdę co ty i zwraca się z nią specjalnie do ciebie, to po prostu jest super. Panie Charlesie, to było niestety po prostu super.

Książkę przeczytałam w ramach DKK.

Moja ocena: 5,5/6
BiblioNETka: 4,92/6