czwartek, 26 stycznia 2017

90 powieści, czyli wymarzona lista czytelnicza

Jakże miło zasysa człowieka to układanie list! Mogłabym jeszcze długo ciągnąć tę zabawę, ale chciałabym w końcu poświęcić odrobinę czasu na czytanie pozycji z tej oraz poprzednio ułożonej kolekcji.

Stanęło na 90 książkach (pewnie z książkami czytanym w ramach DKK zrobi się ta standardowa stówa). Tego, co poniżej zapisane, chcę się trzymać, by uniknąć lektur przypadkowych, wybieranych impulsywnie. Co nie znaczy, że kilka z poniższych pozycji nie zostało dopisanych pod wpływem kaprysu.

czwartek, 19 stycznia 2017

100 (z haczykiem) książek niebeletrystycznych, które chcę przeczytać

Rok bez czytania powieści!?

No, skąd! Powieści też będą, ale limitowane. Poczułam po prostu, że chcę czytać trochę głębiej. Wiercić tematy. A są takie, które mnie pewnie nigdy nie opuszczą: prawa zwierząt itp. (w planach 8 książek), macierzyństwo, wychowanie, uczenie się (9), II wojna i Holokaust (7). Ostatnio za sprawą Agnieszki Graff feminizm puka do bram...

czwartek, 12 stycznia 2017

Bezkrwawa rewolucja, czyli noworocznego alfabetu cz. 5 i ostatnia


P jak PANNICE PIÓRA
W 2016, zgodnie z zamierzeniem, udało mi się skubnąć nieco prozy młodych polskich pisarek. Bo jak to tak nie znać Masłowskiej? Więc już ją znam troszkę i niereprezentatywnie, bo Więcej niż możesz zjeść: Felietony parakulinarne to raczej jakaś robótka na boku niż opus magnum. Zaskakujące, dowcipne, językowo rozgibane, chcę jeszcze.

Nocne zwierzęta Patrycji Pustkowiak zyskały spory rozgłos, miały świetną okładkę, a nawet nominację do nagród. I co? I oj, fu, fu, a kysz mi z taką literaturową, wtórniacką dyktą.

niedziela, 8 stycznia 2017

W końcu najlepsze książki 2016, czyli noworoczny alfabet, cz. 4

L jak LEGIMI
Jeszcze pół roku temu polecałam Legimi ostrożnie. Obecnie trudno by mi było się bez niego obejść. Finansowo opłaca się właściwie już przy pobieraniu jednej książki miesięcznie (ja korzystam z czytelni Play, czyli płacę niecałe 20 zł) –  a więc mole książkowe korzystają szalenie. Do tego jaka to oszczędność czasu! Żadnego szukania, żadnych zakupów. Oczywiście na Legimi nie znajdzie się wszystkiego, ale dostęp do 17 000 książek mi wystarcza. To był rok Legimi!


Ł jak ŁADNE OKŁADKI

czwartek, 5 stycznia 2017

Sadystyczno-harlequinowy pasztet, czyli noworoczny alfabet, cz. 3

H jak powieść HISTORYCZNA Takich klasycznych właściwie nie lubię, ale do Solfatary Macieja Hena od początku ciagnęła mnie jakaś siła tajemna. Zjawisko występujące u mnie dość często, dotyczące najróżniejszych pozycji i wciąż nieodgadnione.

Neapol, XVII wiek, lud burzy się w sposób krwawy, a główny bohater, wydawca pierwszej lokalnej gazety, szeroko relacjonuje nam aktualne wydarzenia, plus wylewnie przedstawia swoją biografię i wplata w to jeszcze mnóstwo innych historii. Wspaniale snuta, soczysta opowieść. Książka gruba aż miło, do leniwego rozkoszowania się. Czyli czytacze akordowcy (52/rok) niech trzymają się od niej z daleka...

I jak najbardziej IRYTUJACA książka roku

wtorek, 3 stycznia 2017

Rzucam Stefana, czyli noworoczny alfabet, cz. 2


E jak EPISTOLOGRAFIA Przez cały rok tylko 1 tom korespondencji, chociaż bardzo lubię tę formę podglądactwa.

Jestem fanką czytników, ale przyznaję, że tu InkBook poległ. Listy niezapomniane pod redakcją Shauna Ushera to książka, która powinna być czytana w papierze. Tradycyjny list wszak ma fizyczną postać, która sama w sobie jest ważną częścią przekazu, i papierowe wydanie książki na pewno lepiej przybliża oryginały niż e-papier.

Ten wychwalany (np. na Wiekim Buku) zbiór korespondencji nie porwał mnie jednak też z drugiego powodu na ogół nie miałam żadnego stosunku emocjonalnego do korespondentów. Gdyby przepis na ciasteczka wysłała, dajmy na to, Anda Rottenberg do Zdzisława Beksińskiego, przejęłabym się, może nawet wypróbowała przepis. Ale jakaś królowa angielska do jakiegoś prezydenta USA? A co mnie to!

Podczas lektury korespondencji Gai i Jacka Kuroniów, zaplanowanej na 2017, obojętność raczej mi nie grozi.



F jak FANTASTYKA (a konkretnie SF)

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Podejrzane kobiety, czyli noworoczny alfabet, cz. 1

Blogowo rok 2016 niemal mi przepadł (Tu chylę czoła przed blogującymi mamami z rodzin 3+. Chylę, choć z drugiej strony wydają mi się te kobiety coraz bardziej podejrzane... Pewnie brudne okna mają. Albo z nikim nie sypiają. Na czymś muszą zaoszczędzić czas na pisanie!), ale zaskakująco ciekawie wypadł czytelniczo. Nawet niechcący zaliczyłam wyzwanie "52 książki w rok". Z tego wyzwanie chętnie się podśmiewam i nazywam "czytaniem na akord", a teraz się jeszcze okazuje, że można je machnąć mimochodem z niemowlęciem przy piersi.

Zapraszam na alfabetyczne podsumowanie minionych 12 miesięcy: