Tyle czasu dzieci spędzają na jakiś bezproduktywnych akademiach ku czci, pamięci i chwale, ale idę o zakład, że w mało której szkole poświęca się choć jedną godzinę lekcyjną, by opowiedzieć, co w czasie II wojny światowej działo się w rodzinnej miejscowości uczniów. Ja z lat szkolnych wyniosłam tylko wiedzę, że Kraków nie był zniszczony przez Niemców oraz że został „wyzwolony" i, o dziwo, również nie tknięty przez Armię Czerwoną. Właśnie w takiej biernej formie. Niby klejnocik, który dobrze jest posiadać, a szkoda podrapać.
Dlaczego nie mamy wojennej legendy? Z jakich powodów krakowianie nie bronili miasta? Czy w mieście były w ogóle rozbudowane struktury AK? Może brakowało bojowego ducha, by wzniecić powstanie? Czułam swego rodzaju wstyd, że nic na ten temat nie wiem, a z drugiej strony odczuwałam lekki niepokój, że odsłoni mi się niepiękne oblicze mojego miasta. Czyżby w godzinie próby miało wybrać pozycję przyczajonego oportunisty? No bo skądś to milczenie się pewnie bierze... W końcu zdecydowałam się rozwiać te wątpliwości.
W okupowanym Krakowie, pierwsza książka na ten temat, która wpadła mi w ręce, została wydana w 1972 roku, kiedy o pewnych sprawach nie można
jeszcze było pisać i trzeba brać na to poprawkę podczas lektury. Nie
jest przecież przypadkiem, że w głównym tekście podawane są niemal
same pseudonimy AK-owców. Nazwiska pojawiają się w przypisach i opisach
zdjęć. Być może dodano je w późniejszej fazie pracy nad książką, w jakichś akurat politycznie odwilżowych klimatach. Autor
jest osobą o nieposzlakowanej biografii (AK, Order Virtuti Militari,
tytuł Kustosza Pamięci Narodowej) i w swoim opracowaniu rzetelnie zdaje
relację, nie chce się komukolwiek przypodobać. Skupia
się na działalności Państwa Podziemnego, więc jeśli kogoś bardziej interesują losy cywilnej ludności okupowanego miasta, powinien sięgnąć np. po tom Kraków w latach 1939-1945 prof. Andrzeja Chwalby z serii Dzieje Krakowa.
Po lekturze opracowania Dąbrowy-Kostki zniknęły wstyd i niepokój, a jest przed wszystkim wielki smutek. Bo co można czuć innego, patrząc na zdjęcia tych w większości młodych, inteligentnych, pięknych ludzi? Na tych chłopaczków z Szarych Szeregów z wielkimi oczami sarenki Bambi? I na podpisy pod fotografiami „zamordowany po bestialskim śledztwie", „rozstrzelany z zaklejonymi gipsem ustami". Wszystko więc było z nami „jak trzeba": struktury podziemne, bierny i czynny opór, przygotowania do powstania. Akcje pewnie mniej spektakularne niż te znane z lektury Kamieni na szaniec, ale dramaty równie wielkie. I też się zupełnie nie ma z czego cieszyć.
A dlaczego nasze wojenne ordery mniej się błyszczą? W Krakowie, przynajmniej w pierwszym okresie okupacji, miał swój mocny głos mądry Stańczyk. Stąd we wrześniu
przeważyła „chęć uchronienia czcigodnych zabytków", stąd akcje podziemia
miały mieć pozory nieszczęśliwych wypadków, by zminimalizować odwet
nazistów na cywilach. Jednak wobec terroru okupanta w końcu i w
mieszczańskich Krakusach zawrzała krew. Tyle że miasto obrano stolicą
Generalnego Gubernatorstwa i – by mieć gwarancję spokoju – obsadzono niespotykana ilością rozmaitych formacji wojskowych i paramilitarnych. Umożliwiało to Niemcom przeprowadzanie takich akcji, jak „Czarna Niedziela", czyli największej łapanki w okupacyjnej historii Polski, której celem było udaremnienie wybuchu powstania. Kraków też ma swoją tyleż chwalebną co krwawą kartę, ale zapisywano ją w innych realiach, niż chociażby w Warszawie.
Gdy jestem w stolicy, zawsze czuję się poruszona. Jednak wzruszenie budzą nie tyle wspomnienia zgliszczy, co radosna energia stolicy. Nie historia upadku, lecz widok rozkwitu. Jednak mimo bujności życia i urody tego miasta, tam nie sposób zapomnieć o historii – Warszawa jest pełna pomników i upamiętniających tragedie tablic. Rozumiem to, przecież Kraków też pławi się w swoich dziejach, ale najwyraźniej tu, w górnym biegu Wisły, wolimy opowiadać inne legendy.
Moja ocena: 4,5/6
BiblioNETka: 5,25/6
W okupowanym Krakowie: 6 IX 1939 - 18 I 1945 / Stanisław Dąbrowa-Kostka, Wyd. Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1972.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz