niedziela, 7 lipca 2013

Brian K. Vaughan & Niko Henrichon "Lwy z Bagdadu" - świat jest z porcelany

Jeśli jakaś kwestia etyczna mnie zdecydowanie przerasta, sprawdzam, co o tym zagadnieniu sądzą (sądził) prof. Bartoszewski, Jacek Kuroń lub Peter Singer i tego się trzymam, przynajmniej póki czegoś nie wymyślę sama (ale trudno się spodziewać, by było to coś mądrzejszego). Czytając Lwy z Bagdadu, przypomniałam sobie spór, jaki w 2003 roku na łamach Gazety Wyborczej toczyli Adam Michnik i Jacek Kuroń.
AM popierał rozpoczęcie II wojny w Zatoce Perskiej, JK mówił, że wojna zawsze jest zła. Obaj panowie są dla mnie ważni, obaj mieli wiele argumentów, i nie potrafiłam się ostatecznie zdecydować, który ma więcej racji. Takie książki jak Lwy ułatwiają podjęcie decyzji.

Opowieść rozpoczyna się bombardowaniem Bagdadu, w tym miejskiego zoo, podczas 2. konfliktu w Iraku. Lwia rodzina niespodziewanie odzyskuje wolność. W każdym razie nie ma już krat. Łatwo przewidzieć, że niewiele dobrego może spotkać nieprzystosowane zwierzęta w bombardowanym mieście. Czują się zagubione i zagrożone, być może tak jak narody, które nagle obdarowuje się na siłę zestawem wspaniałych zachodnich wartości i pod muszką rozkazuje cieszyć się z wolności i demokracji.

Pokazanie wojny ze zwierzęcej perspektywy (w całym komiksie ani razu nie widać ludzkiej twarzy) uwypukla jej bezsens, ogrom strat i cierpienia, które przynosi - głównie istotom nie mającą z walkami nic wspólnego. Wiele rzeczy zostaje bezpowrotnie utraconych.

Z tą zwierzęcą perspektywą to w sumie nie do końca prawda, bo wszyscy bohaterowie komunikują się zwykłą mową. Ograniczenia w ich rozumowaniu wynikają raczej z nieznajomości realiów życia poza ogrodem zoologicznym, niż z niedostatków umysłów. Może więc po prostu symbolizują zwykłych ludzi, którzy też nie wiedzą, o co ta wojna i w imię czego cierpią? Ale to nie jedyne ofiary przedstawione w książce.

Kolejną jest Bagdad. Narysowany z rozmachem, monumentalnie, w całym rozstrzaskanym pięknie. Jest kompletnie bezbronny, opuszczony. Zruinowane pałace pewnie należały do oprawców, ale nie zmienia to faktu, że ich wspaniałość została utracona. I to w jednej chwili.

To że komiks jest tak zachwycająco narysowany, sprawia, że strata jest tym boleśniejsza.

Moja ocena: 5/6
Biblionetka: 5/6

Lwy z Bagadau / scen. Brian K. Vaughan ; il. Niko Henrichon ; tł. Tomasz Sidorkiewicz ; wyd. Mucha Comics, 2008.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz