środa, 12 czerwca 2013

Adam Leszczyński "Dziękujemy za palenie" - gra o sumie ujemnej

Czy narzekałaś już dziś na życie w Polsce? Czy masz zły humor przez to, że na zmianę siąpi albo leje? Zdenerwowały cię dziury w jezdni? Długo czekałeś w kolejce do lekarza? No pewnie, to wkurza. Mnie też. Ale po przeczytaniu Dziękujemy za palenie będę patrzeć na Polskę głównie jako na kraj, w którym z kranu leci woda (i to czysta),  dzieci są zaszczepione, a nasza bieda jest dużo bardziej syta niż ta afrykańska. Nawet nasze komary milsze, bo nie roznoszą malarii.

10 reportaży o Afryce. Nie jest tajemniczo i egzotycznie. Denys Finch Hatton się nie pojawia. Za to każdy rozdział zgłębia jakiś problem afrykańskiej codzienności. Każdy zaskakuje i boli. Wyzysk, głód, przemoc, AIDS są w podtytule. Listę spraw poruszonych w książce można niestety bardzo długo ciągnąć: susza, malaria, brak opieki medycznej, slumsy, brak pracy, gwałty, korupcja, oskarżenia o czary, homofobia, nieprzynoszące efektu programy pomocowe... Nawet słonie mogą być problemem, gdy tratują twoje małe poletko lub, co gorsza, członka rodziny.


Pewnie czytaliście o tym nie raz, ale zapewniam, że warto i trzeba usłyszeć o tym od Adama Leszczyńskiego. Jego klarowny styl i dociekliwość to nieliczne jasne punkty książki. Autor rzeczowo przeprowadza nas przez zawiłości afrykańskich realiów. Szuka wyjaśnień w historii i teoriach ekonomicznych, podaje przykłady podobnych zjawisk z innych części świata. I cały czas powtarza: to bardziej skomplikowane niż przypuszczamy.

Autor podkreśla, że ludzie, których spotykał, pisząc te reportaże, są bardzo podobni do nas. To że dotyka ich tyle nieszczęść nie wynika z głupoty czy niedbalstwa. Afrykanie "uczestniczą jednak w czymś w rodzaju społecznej gry o sumie ujemnej" (str. 257).

Wiele krajów afrykańskich jest skrajnie ubogich. Nie mają więc środków na wyjście z impasu, modernizację, poprawę infrastruktury. Wiele społeczności czy plemion na co dzień żyje na granicy przetrwania. Przykładowo robotnik z Malawi ma średnio 40% siły nabywczej angielskiego robotnika. Można pomyśleć, że to niewyobrażalna nędza. Ale uwaga! Chodzi o angielskiego robotnika z 1800 r., czyli z przedednia rewolucji przemysłowej, która rozkręciła europejską gospodarkę. To teraz spróbujmy sobie wyobrazić, co można za tę pensję kupić. A bieda i brak edukacji to wspaniała pożywka dla wszelkiego syfu.

Oczywiście, od lat jest mnóstwo programów pomocowych. Autor skrupulatnie wymienia te, które jego zdaniem mają sens (np. budowanie studni, masowe szczepienia dzieci), i te które raczej nie przynoszą efektów (np. jednorazowe projekty edukacyjne) oraz wiele działań, które mogą mieć zarówno skutki pozytywne jak i negatywne (np. Fair Trade). Dla uzdrowienia sytuacji potrzebne byłyby potężne rozwiązania systemowe, a więc bardzo wiele ludzkiej solidarności.

Konieczność pomocy Afryce po lekturze Dziękujemy za palenie staje się oczywistością. Może to zrobić każdy i to właściwie "po kosztach". Bo ilu naszych znajomych obrazi się, jeśli na najbliższe imieniny zamiast kolejnej wody toaletowej dostanie UNICEF-owski "Prezent bez pudła"?

Książka do przeczytania obowiązkowo! (Wersja pdf do ściągnięcia ze strony PAH-u.) W wersji papierowej książka wyszła pod tytułem Zbawcy mórz.

Moja ocena: 5,5/6
Biblionetka: 5,47/6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz