Nie ulega wątpliwości, że Słownik mitów i tradycji kultury Kopalińskiego jest najczęściej używaną książką w moim domu. Nie, nie podpiera stołu z jedną nóżką bardziej. Opasła książka jest używana mniej więcej w tych celach, dla których została wymyślona. Czyli do sprawdzania informacji tyleż ciekawych co w praktyce nieprzydatnych. Choć wolę napisać, że są to wiadomości pięknie bezinteresowne.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słowniki leksykony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słowniki leksykony. Pokaż wszystkie posty
środa, 5 listopada 2014
czwartek, 4 lipca 2013
Małgorzata Szubert "Leksykon rzeczy minionych i przemijających" - użyteczny lub kibelkowy
To fajny pomysł, przegrzebać stare (głównie XIX-wieczne i z 1. połowy XX wieku) pamiętniki i opracowania tyczące tamtych czasów, wyłuskać w nich przedmioty, które wyszły z użycia, i przypomnieć je dzisiejszym czytelnikom. Czyta się to trochę jak Słownik mitów... Władysława Kopalińskiego, niestety bez tej ekscytacji i poczucia odkrywania zupełnie nowych tropów kultury. Bo to jednak zestaw przedmiotów codziennych. Czasem trafia się chwytliwa anegdotka czy zdumiewająca informacja. Przykładowo w haśle Futra zapomniane autorka podaje, że niegdyś modne były futra z małp (nie było napisane i nie chcę widzieć z których) czy źrebiąt (nie do uwierzenia! w tej prokońskiej ułańskiej Polsce). Jednak gros notek nie przynosi żadnych rewelacji.
Ja bym wywaliła te hasła, które nic ciekawego nie wnoszą (np. dziurkacz konduktorski, froterkę ręczną do parkietów i tak z połowę haseł dotyczących szczegółów i szczególiczków garderoby). Trochę by książka straciła na swojej leksykonowatości, ale byłaby lepsza do czytania. A nieobecne w niej hasło zawsze mogłabym sobie sprawdzić w Kopalińskim.
A na ilustratorkę najęłabym
Subskrybuj:
Posty (Atom)