poniedziałek, 14 grudnia 2015

Coraz taniej święta, czyli oszczędnościowy książkowy przewodnik podarkowy

Czy z okazji Bożego Narodzenia bezstresowo kupujesz dla najbliższych jak leci świeczki zapachowe, płyny do kąpieli i kolorowe szaliki? A może z chmurnym czołem przeglądasz portale prezentowe i znowu nie ma nic, co by ucieszyło ciotuchnę? Niezależnie, czy jesteś prezentowym lekkoduchem, czy wrażliwcem starającym się wyszperać dla każdego idealny podarunek, pora uświadomić sobie, że większość z nas ma już wszystko i kolejna świeczka zapachowa nie jest nikomu do szczęścia potrzebna. Więc może szkoda kasy, co?

Książki stanowią oczywiście szlachetny wyjątek z całą pewnością nikt nie ma wszystkich i nigdy ich dość. Ale tu też nie ma co popadać w przesadę i wydawać, czort wie ile. Dlatego przygotowałam przewodnik podarkowy dla skąpych rozsądnych, z uwzględnieniem typów ludzkich do obdarowania, jakie znajdą się w każdej rodzinie. Resztę kasy możesz przeznaczyć np. na Dobre Dary Otwartych Klatek, Pahowski Prezent od Serca czy Unicefowskie Prezenty Bez Pudła.


DLA CIOTUCHNY SNOBKI (TAKIEJ, CO TO PRZECZYTAŁA, A W KAŻDYM RAZIE MA NA PÓŁCE, WSZYSTKIE KSIĄŻKI NAGRODZONE NIKE)


Mariusz Ziomecki Mr. Pebble i Gruda, świetna powieść od Czarnej Owcy, przeceniona z przyczyn niezbadanych z 59,90 zł na 10,00 zł. Dla ciotuchny, którą z chęcią przypomni sobie młodość w PRL-u, jak znalazł, bo akcja książki rozgrywa się od Gierka, przez karnawał Solidarności, po współczesność. A stron ma toto 900, więc nawet jeśli cioci nic książki nie obchodzą, to zaimponuje jej, żeś się szarpnął na taką cegłę. Nie zamazuj oryginalnej ceny!

czwartek, 3 grudnia 2015

„Historia wewnętrzna: jelita", czyli fascynujące flaczki frau Giulii

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/67/1331/aHR0cHM6Ly93d3cuaW5ib29rLnBsL3Avcy83MjczOTEva3NpYXpraS9pbm5lL2hpc3RvcmlhLXdld25ldHJ6bmE%253D
Lata temu Wojciech Mann jako profesor doktór w Za chwilę dalszy ciąg programu miał pogadankę o higienie, z której wynikało, że rzadkie mycia nie jest takie znowu szkodliwe. On sobie robił jaja, a tu proszę! po latach Giulia Enders, pracująca w zakładzie higieny klinicznej, namawia nas, by faktycznie nie przeginać z mydłem i domestosem. Myślenie, że bakterie to zło, a dezynfekcja i antybiotyki to najlepsze, co wymyśliła ludzkość, jest doprawdy prostackie. Historia wewnętrzna jest w dużej mierze hymnem na cześć ludzkiej mikroflory.

Ponadto w książce znajdziesz odpowiedzi na arcyciekawe pytania. W jaki sposób kocie pasożyty powodują wypadki samochodowe? Ile masz zwieraczy i do czego służą? Dlaczego nie chciałabyś, żeby ziuchała na ciebie osoba, która ma kamyczki w buzi? A przede wszystkim: czy potrafisz prawidłowo korzystać z toalety???

niedziela, 29 listopada 2015

Tako rzekł Jacek Kuroń, czyli porządkuję księgozbiór cz. 2

Zawsze się mimowolnie dziwię, gdy jestem w domu, w którym nie ma książek. Nie, nie chodzi o to, że zaczynam gorzej myśleć o gospodarzach. Wcale! Może być przecież dużo różnych powodów takiego stanu rzeczy. Tyle że otoczenie książek wydaje mi się naturalniejsze i przyjemniejsze. Tak miło pokopać w domowym księgozbiorze, dowiedzieć się, dlaczego takie książki, skąd gospodarze je mają, które są ich ulubione itd. Jeśli też to lubicie, zapraszam na kontynuację wycieczki po mojej świeżo uporządkowanej biblioteczce (cz. 1 tutaj). Bardzo jestem ciekawa, czy wśród moich ulubieńców są i wasi faworyci?

sobota, 28 listopada 2015

Potańcówka astmatyków, czyli porządkuję księgozbiór cz. 1

Zelektryzowało mnie hasło "inwentaryzacja" rzucone przez Elenoir z bloga Impresje. Po pierwsze, strasznie lubię czytać o i oglądać prywatne księgozbiory. Po drugie, krytycznie okukałam 3 regały i kilka nieregulaminowych miejsc ze stosami, mieszczące moje książki. Wizja lokalna nie pozostawiła najmniejszych wątpliwości: jest BURDEL, chaos i kurz! Czas na gruntowne porządki i reorganizację. Jeszcze z dwa dni chodziłam i myślałam, że mi przejdzie. Koniec końców podjęłam wyzwanie.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Stanisław Dąbrowa-Kostka „W okupowanym Krakowie"

Tyle czasu dzieci spędzają na jakiś bezproduktywnych akademiach ku czci, pamięci i chwale, ale idę o zakład, że w mało której szkole poświęca się choć jedną godzinę lekcyjną, by opowiedzieć, co w czasie II wojny światowej działo się w rodzinnej miejscowości uczniów. Ja z lat szkolnych wyniosłam tylko wiedzę, że Kraków nie był zniszczony przez Niemców oraz że został wyzwolony" i, o dziwo, również nie tknięty przez Armię Czerwoną. Właśnie w takiej biernej formie. Niby klejnocik, który dobrze jest posiadać, a szkoda podrapać.

Dlaczego nie mamy wojennej legendy? Z jakich powodów krakowianie nie bronili miasta? Czy w mieście były w ogóle rozbudowane struktury AK? Może brakowało bojowego ducha, by wzniecić powstanie? Czułam swego rodzaju wstyd, że nic na ten temat nie wiem, a z drugiej strony odczuwałam lekki niepokój, że odsłoni mi się niepiękne oblicze mojego miasta. Czyżby w godzinie próby miało wybrać pozycję przyczajonego oportunisty? No bo skądś to milczenie się pewnie bierze... W końcu zdecydowałam się rozwiać te wątpliwości.

czwartek, 12 listopada 2015

Jucewicz / Sroczyński "Kochaj wystarczająco dobrze" i w kontrze "Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i ¾"

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC9rb2NoYWotd3lzdGFyY3phamFjby1kb2JyemU%252FZnJvbT1saXN0aW5nJmNhbXBhaWduLWlkPTE0
Ładne wydanie pod sztandarem Wysokich Obcasów, rozmowy z tuzami polskiej psychologii, psychoterapii i seksuologii na temat długoletniego pożycia, tytuł obiecujący wyzwolenie z kolejnej perfekcjonistycznej iluzji. Czytam więc oczywiście. I, ajajaj!, cóż za rozczarowanie.

sobota, 7 listopada 2015

Jeannette Kalyta "Położna: 3550 cudów narodzin"

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC9wb2xvem5hLTM1NTAtY3Vkb3ctbmFyb2R6aW4%252FZnJvbT1saXN0aW5nJmNhbXBhaWduLWlkPTE0
Z jezuitą, nawet jeśli będzie ci grał na gitarze, w ogóle do niczego nie dojdzie. Robienie tego w Morzu Czarnym to sport ekstremalny. Szajba religijna nie sprawdza się w tym (jak i w żadnym innym) przypadku. Zdarza się, że ktoś przeżyje orgazm (w trakcie) lub zje łożysko (po zakończeniu). Mowa oczywiście o porodzie. Tego typu ciekawe sytuacje musiała ogarniać w swojej 25-letniej praktyce położniczej Jeannette Kalyta, słynna "położna gwiazd" (ależ się zżyma na to określenie).

sobota, 17 października 2015

Ryszard Horowitz "Życie niebywałe: wspomnienia fotokompozytora"

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC96eWNpZS1uaWVieXdhbGU%252FZnJvbT1saXN0aW5nJmNhbXBhaWduLWlkPTE0
Krakusy! Jeśli chcecie sobie zrobić przyjemność, podłechtać swoje słuszne poczucie wyższości nad resztą ludzkości, utwierdzić się w – i tak już spiżowym – przekonaniu, że Kraków jest najlepszym, co wytworzyła cywilizacja człowiecza, sięgnijcie po tę autobiografię uznanego na świecie fotografika, pioniera fotokompozycji analogowej, a później cyfrowej. Chociaż Horowitz mieszkał w Krakowie tylko do 19. roku życia (z nad Wisły przeniósł się i po dziś dzień mieszka w Nowym Jorku), do tego w bardzo ciężkich czasach wojny i stalinizmu, cudownie wpisuje się w tradycję mitologizowania naszego malutkiego gródka. I ma całkiem przekonywające argumenty.

czwartek, 8 października 2015

Andrzej Śliwa "Notatki geologa"

No, no, kto by przypuszczał... Geolog to właściwie taki Indiana Jones. Oczywiście mam na myśli geologa praktyka, szukającego cennych kruszców w dzikich, niegościnnych zakątkach Ziemi.

W Notatkach geologa występuje komplet rekwizytów koniecznych do stworzenia sensacyjnej przygodówki. Są oczywiście skarby: bezcenne klejnoty i kopalnie złota. A skoro skarby to rozmaici kombinatorzy, przemytnicy i złodzieje oraz najniebezpieczniejsi z nich bo mało rezolutni a gorliwi zambijscy policjanci. Są lwy i wkurzone słonie oraz węże w kilku odmianach: plujące jadem w oczy, czające się na dnie szybów, tudzież gigantyczne, leżące w poprzek drogi. Są pustynie, a na nich grożące podróżnemu śmiercią awarie aut, są 40-stopniowe mrozy i 50-stopniowe upały i, last but not least, jest rosyjska biurokracja i kazachska... hmm... kultura picia (bez obaw, Polacy szybko się adaptują). I to wszystko, a nawet więcej podczas teoretycznie nudziarskiego obstukiwania skał".

wtorek, 22 września 2015

Sylwia Szwed "Mundra", czyli o obracaniu żuczka


http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC9zP3E9bXVuZHJh

Mundra musi być opanowana, szybko reagować i podejmować odważne decyzje, mieć świetną kondycję i odporność na stres. Nie jest komandoską ani głową państwa! Jest kimś ważniejszym. Jest położną.

Na książkę Sylwii Szwed składają się wywiady z kobietami, które wybrały ten specyficzny zawód. Poznajemy 10 zupełnie różnych, ale zawsze bardzo silnych osobowości. Jest wśród nich pani Stefania, która przyjmowała porody w nazistowskim obozie jenieckim po powstaniu warszawskim, Jola, która towarzyszyła rodzącym Inuitkom, i młodziutka Monika, która kilka lat spędziła na autentycznie bohaterskiej misji w afrykańskim szpitaliku położniczym. Ale większość rozmówczyń stanowią te, które ostro walczą o konieczne zmiany w polskim położnictwie.

wtorek, 8 września 2015

Antonio Halik "Z kamerą i strzelbą przez Mato Grosso" – w jakim języku myślał pan Halik?

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC96LWthbWVyYS1pLXN0cnplbGJhLXByemV6LW1hdG8tZ3Jvc3NvP2NhbXBhaWduLWlkPTE0
Od kilku miesięcy wykańcza mnie nowy projekt pt. człowiek. Choć jeszcze mały, to już nadspodziewanie wymagający, stąd posucha blogowa. I tak dobrze, że czytać mi daje, minidyktator.

W poszukiwaniu przeciwwagi dla wyczerpującego i jakże babskiego inkubowania czytam sobie a to Ojca chrzestnego, a to Recydywistę Vonneguta, tudzież Zbrodniarza i dziewczynę Witkowskiego (bozieńko, ta Michaśka, sam urok i wdzięk na dokładkę – love!).

Koniec końców musiał mnie znęcić Tony Halik, specjalista od przygód tradycyjnie postrzeganych jako wielce męskie: strzelania, umierania na malarię lub z pragnienia, uczestniczenia w wojnach plemiennych, wiosłowania cieknącą dłubanką wśród piranii, płaszczek, boa i innych krokodyli.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Ks. Stanisław Musiał „Czarne jest czarne"

Pamiętacie Tygodnik Powszechny" jeszcze w postaci tej olbrzymiej płachty? Czytałam tę niewygodność regularnie przez kilka lat. Pismo współtworzyli wtedy m.in. ks. Adam Boniecki (nakaz milczenia),  Stanisław Obirek (obecnie eksksiądz), ks. Michał Czajkowski (jakieś błoto się przykleiło, w każdym razie popadł w niełaskę i milczenie), Tomasz Polak (wówczas Węcławski, obecnie również eksksiądz) i ks. Stanisław Musiał (zakaz publikacji pod groźbą wydalenia z zakonu). Byli to ludzie mądrzy, prawi, budzący moją najwyższą sympatię, niezwykle uczciwi, szukający prawdy. Śmialiśmy się z mężem ulubionym, że z taką ekipą TP" wkrótce dojdzie do wniosku, że idea boga jednak nie trzyma się kupy i uczciwie trzeba ogłosić to na swoich łamach. Wszyscy ci ludzie okazali się dla polskiego Kościoła niewygodni.

środa, 20 maja 2015

Bogdan Loebl „Dymek, mesjasz zwierząt"

Gdyby małpa drapieżność wyssała z swym mlekiem,
Niezawodnie byłaby człowiekiem.

Aleksander Fredro Zapiski starucha


Bękarty wojny Tarantino to filmowa fantazja na temat żydowskiej zemsty na nazistach. Zło wyrządzone przez hitlerowców było tak absolutne, że łatwo o zrozumienie dla takiego symbolicznego odwetu. Nawet jeśli scena płonącego kina wypełnionego ludźmi wydała mi się straszna, rozumiem potrzebę powstania tego  swoją drogą doskonałego  filmu.

czwartek, 14 maja 2015

Lynn H. Nicholas "Grabież Europy: Losy dzieł sztuki w Trzeciej Rzeszy i podczas II wojny światowej"

Czy jest tu ktoś, kto pasjonuje się historią wojskowej biurokracji w czasie II wojny światowej? Tak właśnie myślałam. Ja też nie znam nikogo w ten sposób skrzywionego. Jednak wygląda na to, że odmienne doświadczenia ma Lynn Nicholas, która poświęciła tej kwestii sporo miejsca w swoim opasłym dziele.

Grabież Europy można podzielić na, mniej więcej równe, trzy części: bardzo ciekawe pierwsze 200 stron (stosunek nazistowskich Niemiec do sztuki, wystawa sztuki zdegenerowanej, Hitler jako początkujący kolekcjoner, logistyka okradania podbitych krajów, przygotowania do ewakuacji europejskich muzeów), przenudne kolejne dwie setki (o tym właśnie, jak to Amerykanie i Anglicy coś tam niemrawo próbowali robić, by ochronić europejskie zbiory i zabytki, ale dogadać się nie mogli, za to zmarnowali mnóstwo papieru na korespondencję) i tyleż ciekawa co zawikłana 200-stronicowa końcówka (sytuacja na terenach wyzwalanych przez Aliantów).

wtorek, 5 maja 2015

10 polskich arcyksiążek (Najki, cz. 6)

Jeśli patriotyczne może być zbieranie kup (patrz książka Olech / Bąk Kto ty jesteś), to i czytanie polskiej literatury z pewnością łapie się do trzeciomajowych aktywności "ku chwale ojczyzny". Łatwo można też je połączyć z arcypolskim grillowaniem (oczywiście pod warunkiem, że grilluje się warzywa. Kapiący tłuszcz za nic się nie komponuje z dobrą literaturą). Do wyłuskania dziesięciu polskich wspaniałości literackich do czytania na majówce namówiła mnie Bookeriada.

Tytuły podaję chronologicznie według daty wydania. Jest trochę staroci. A właściwie według kryteriów rynkowych to same starocie! Błyszcząca okładka, jak widać, nie jest mi do szczęścia potrzebna. Najbardziej zaskoczyłam samą siebie, że są aż cztery zbiory opowiadań bo opowiadań generalnie nie lubię. W tej formie wkurza mnie, że ledwo się człowiek zanurzył w jakiś świat, ledwo się zaangażuje, a tu nagle ciach! i ma przeskoczyć do innych bohaterów, przejąć się inną historią. Ale te zbiory są najwyraźniej tak dobre, że nic a nic mi to nie przeszkadzało.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Jonathan Lindström "Tak się wszystko zaczęło", czyli goło i wesoło o ewolucji

Neurobiologia, śmierć, mechanizmy ewolucyjne  spróbuj opisać i wyjaśnić 6-latkowi któreś z tych pojęć! A Jonathan Lindström nie tylko pięknie wyjaśnia, ale i narysować potrafi. Tym samym odwala za rodziców kawał roboty. Rodzice już tylko powinni książki zdobyć i przeczytać dzieciom. Po czym  na prośbę potomstwa  przeczytać ponownie, i jeszcze raz, i dokoluśka...

niedziela, 26 kwietnia 2015

Terry Deary "Greckie opowieści: O myszy miejskiej w spartańskim domu" – zmyła!

Gdy O-Ren Ishii jednym cięciem ścina głowy, a krew z korpusów obryzguje wszystko wokół, prawdę mówiąc bawię się dobrze. W Kill Bill wszystko jest umowne, baśniowe, wzięte w potężny nawias, Tarantino dostaje tiki w oku od mrugania do widza. Tak samo sprawy się mają w ociekającej gęstą posoką serii Strrraszna historia, z której Terry Deary najlepiej jest znany. Wystarczy jeden rzut oka na okładki i tytuły tomików wchodzących w jej skład i wiadomo, że nie są to opowieść o wróżkach hodujących króliczki. Z góry też wiadomo jaki jest target: 10-letni chłopcy z przyjemnością pochichocą nad koszem pełnym zgilotynowanych głów, zwłaszcza jeśli głowy, mimo dekapitacji, dosadnie dowcipkują.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kochankowie! Używajcie języka

Polska okładka jest wstrząsająca...
Jestem na półmetku wakacji książkowych, których program obejmuje przeczytanie dla samej przyjemności 10 powieści, które od dawna napraszały się, by je przeczytać. Ale nawet wakacje przerwę z rozkoszą, by z przystojnym facetem pogadać o seksie. Do rozmowy na ten ponadczasowy temat i o książce Erica Berne'a Seks i kochanie zaprosił mnie krakowski psycholog Andrzej Cała z Pracowni Psychoterapii Gestalt. Zapis rozmowy o miłosnym języku, scenariuszach wdrukowanych nam w dzieciństwie i afirmacji seksu znajdziecie na blogu Andrzeja. Zapraszam!

PS - Wakacje książkowe boskie! Przemknęłam przez: Kroniki portoweWłoskie szpilki i Dziewczynę z muszlą, by zwolnić nieco w Mgłach Avalonu (1300 bitych stron!). Ale jak na razie najlepszą powieścią (uwaga! zaskoczenie) okazuje się Bóg zwierząt. Co te amerykańskie farmy mają w sobie, że książki i filmy (Co się wydarzyło w Madison County) o nich są pełne mocy? Gdy dobiję do 10 (no, jeszcze chwilę to potrwa...), zrobię ranking przyjemności czytelniczej.

poniedziałek, 30 marca 2015

10 powieści w prezencie z okazji 1000

Mój absolutnie najulubieńszy portal książkowy podliczył, że oceniłam 990 książek. Postanowiłam dobić do tysiączka, czytając wyłącznie powieści. I to powieści, które łaszą się do mnie od dawna, a jakoś się nam dotychczas nie składało. To takie wyzwanie czytelnicze à rebours, bo jak przypuszczam, trudność nie będzie polegała na ich przeczytaniu, a na oderwaniu się od książki.

Ale jak policzyłam z grubsza, wśród moich dotychczasowych lektur jest ok. 350 powieści i zbiorów opowiadań napisanych przez facetów i tylko
ok. 150 autorstwa pań! Do tego te ostatnie często były jakimiś przypadkowymi czytadłami, po których pozostały tylko śladowe wspomnienia lub niesmak. Żeby poprawić wizerunek pisarek w moich własnych oczach i odwrócić nieco proporcje, machnę sobie tę dziesiąteczkę wyłącznie w towarzystwie kobiet. Kiran, Zyto, Eleanor, Tracy, Hilary, Marion, Annie, Aryn, Elizabeth, Magdaleno  przybywam!

piątek, 27 marca 2015

Koszmary


Uczciwa notka nie ma jak powstać, bo na swoją zgubę zwiozłam dzieciom siatę komiksów i teraz najęta jestem na lektorkę (przy niektórych pozycjach cierpię). Dwie powieści widoczne na zdjęciu jednak bardzo zasługują na wzmiankę. Swoją drogą, co jest ze mną nie tak, że ciągle czytam jak faceci piszą o facetach, choć teoretycznie chcę w końcu zacząć czytać kobiety?

Zdarzyło się pierwszego września Rankova jest o trzech przyjaciołach żyjących w Czechosłowacji: Słowaku, Węgrze i Żydzie, których między 1938 a 1968 życie do spóły z historią ostro wyłomoczą, a autor pozwoli im obejrzeć z nieprzyjemnie bliska przełomowe wydarzenia tego okresu. I z roku na rok pętla będzie się zaciskać coraz mocniej, narosną absurdy i marazmy socjalizmu. Powieść dostała w zeszłym roku Angelusa, a ode mnie w ocenę 5/6.

czwartek, 19 marca 2015

Bezwstydnie o nagrodach literackich

Nie uznaję czytania czegokolwiek, bo "wypada znać". To żaden wstyd czegoś nie mieć przerobionego, nawet jeśli to coś jest głośne, nagradzane, klasyczne. Każdy mól książkowy ma listę ważnych dzieł, których jeszcze nie przeczytał i, sorki, już przeczytać w całości nie zdąży. Ja nie sięgnęłam dotąd m.in. po Braci Karamazow, Zniewolony umysł, Ojca chrzestnego (nawet filmu nie widziałam i jakoś nie palę buraka), W poszukiwaniu straconego czasu  i, uwaga! uwaga!, Władcę Pierścieni. I co? Napisałam to, żaden piorun nie strzelił. Wstydem jest jedynie nie czytać wcale, ale że się nie wciągnęło Naszej klasy Słobodzianka (Nike 2010), to chyba nikomu powieka nie drgnie.

Faktycznie nie znam już nikogo, kto by uważał, że skoro książka ma Nike, to warto / trzeba / wypada po nią sięgnąć. Prawdopodobnie obecnie nawet modniej jest krytykować Nagrodę Nike (np. zarzut promowania pesymistycznego oglądu świata – "słynny" tekst Małgorzaty Kalicińskiej) i Paszporty Polityki (zwłaszcza z pozycji feministycznych) niż szczycić się przeczytaniem nagrodzonych pozycji.

Ale wolę spojrzeć na sprawę optymistycznie, więc podam listę nagród, które mnie jeszcze nie zawiodły. Co więcej, kojarzą mi się z wysokiej jakości literaturą i obietnicą czytelniczej uczty.

czwartek, 12 marca 2015

Dubravka Ugrešić "Życie jest bajką: mit o Babie Jadze"

Powiedzieć o kimś, że jest wiedźmą, to spory komplement. Przynajmniej u mnie w domu. Wiedźma wcale nie musi mieć haczykowatego nosa i chatki na kurzej stopce. Za to posiada inne rzadkie właściwości: dobrze doradzi, gdy masz problem, wie, co w życiu jest ważne i w kluczowych momentach zadziwia zmysłem obserwacji, nawet jeśli pozornie jest ciamajdą. Powiecie, że to niestandardowe postrzeganie wiedźmy alias Baby Jagi? Cóż, to moja bajka...

Dubravka Ugrešić napisała swoją i jest to bardzo dziwne dziełko. Już sama konstrukcja zaskakuje. Pierwsza część to autobiograficzna (a przynajmniej sprawiająca takie wrażenie) opowieść o starości matki Ugrešić. Druga to świetna groteska opisująca pobyt trzech staruszek w luksusowym hotelu wellness. I tu miałam od razu skojarzenia z Gaimanowską Trójnią, wyrocznią w składzie starucha, matka i dziewica. W wersji pani Dubravki jest zasuszona, przysypiająca starowinka, nieco młodsza grubaska z olbrzymim, matczynym biustem i prosto trzymająca się, szczupła dziewica, też sędziwa. Spotka je śmierć, miłość, dziecko, jeszcze raz śmierć, szczęśliwy los i młodzieniec uleczony z permanentnego wzwodu jak to w bajce.

środa, 4 marca 2015

10 naprawdę dobrych książek na Dzień Kobiet, czyli kobiety piszą o kobietach, co nie znaczy, że tylko dla kobiet (Najki, cz. 5)

    Bookeriada zaproponowała, by przygotować zestawienie lektur na 8 marca. Szczęśliwe nie ma to być tzw. literatura kobieca (wiem, jest potrzebna i nie ma co zadzierać nosa, ale nie lubię tego określenia – większość kobiet, które znam, nie tyka Nory Roberts, więc jaka ona tam "kobieca"). Chodzi o 10 książek po prostu o kobietach. Pomyślałam, że będzie jeszcze fajniej, jeśli wybiorę wyłącznie książki napisane przez kobiety. To lećmy alfabetycznie:

    Andrzej Dobosz "Z różnych półek" - wpis wsobny

    http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/67/1331/aHR0cHM6Ly93d3cuaW5ib29rLnBsL3Avcy82MzU0NDEva3NpYXpraS9saXRlcmF0dXJvem5hd3N0d28vei1yb3pueWNoLXBvbGVr
    Czytanie jest nienasyceniem ciekawości świata, tej ciekawości, której nie zaspakaja samo życie.
    Jerzy Zawieyski


    Na wstępie zastrzegam, że to będzie wpis dla rasowych moli książkowych. Mało, że recenzuję zbiór recenzji książkowych, i to recenzji napisanych przez naczelnego czytelnika RP, to jeszcze często gęsto są to książki typu Z dziejów Biblioteki Kultury, Archiwum domowe Jana Józefa Lipskiego, czy Śmierć Prousta. Istna literacka matrioszka.

    czwartek, 26 lutego 2015

    Dowózka biblioteczna, czyli Gwiazdka w Wielkim Poście


    Ulubiona biblioteka znowu dała radę! Obmacałam książki, nasyciłam książkami wzrok, pogadałam o książkach, wyszłam z furą książek. Mam wspaniałości dla całej rodziny. Gdy wyciągam kolejne tomy z torby, atmosfera jest iście gwiazdkowa. A cóż tak nas cieszy?

    piątek, 20 lutego 2015

    Stanisław Likiernik "Made in Poland"

    Ta opowieść jest unikatowa, bo Stanisław Likiernik jest jedyną osobą, która mogła ją opowiedzieć. Dlaczego? Sprawdźmy. Jaki procent Polaków to inteligenci, tacy prawdziwi, niezwykle oczytani inteligenci? W tym zbiorze wyszukajmy osoby, które mają za sobą doświadczenie II wojny światowej. Wciąż jest w czym wybierać? To zawężajmy dalej. Wybierzmy z tej garstki żołnierzy Kedywu i uczestników powstania warszawskiego równocześnie. Na koniec zobaczmy, kto żyje do dziś i umysł ma niezmącony, jest więc w stanie wysuwać wnioski na podstawie własnych doświadczeń i przeczytanych dokumentów, a także w mocnych słowach podważyć zasadność tez z książki Piotra Zychowicza Obłęd '44 (dla mnie pozycji obrzydliwej, dla Likiernika absurdalnej). Najprawdopodobniej zostają prof. Bartoszewski (choć w sumie i on się nie łapie, bo oczywiście nie działał w Kedywie) i Likiernik właśnie.

    środa, 11 lutego 2015

    Dorota Wodecka "Polonez na polu minowym" - ich wszystkie Polski

    helleńska rzymska średniowieczna
    indyjska elżbietańska włoska
    francuska nade wszystko chyba
    trochę weimarska i wersalska
    tyle dźwigamy naszych ojczyzn
    na jednym grzbiecie jednej ziemi


     Zbigniew Herbert Odpowiedź

    • Żeby zapalić znicz, potrzeba 4 osób. Pierwsza go trzyma, druga zapala, trzecia osłania od wiatru, czwarta stawia. Tak co roku, w kwietniu, na Miłej 18. Taka tradycja, niezbyt stara, polska tradycja. Kiedyś znicz trzymała Hanna Krall, zapalał Marek Edelman, osłaniał Jacek Kuroń, stawiał wnuk Edelmana. Podobno nadal robią to 4 osoby, jak trzeba. Krall chciałaby powszechnego traktowanie pamięci o Holokauście jako części polskiej historii.

    czwartek, 29 stycznia 2015

    Najki (cz. 4), czyli 15 najulubieńszych książek dla maluchów

    Ta książka u nas nie wyszła i nie znam zawartości.
    Po prostu pasuje jako ilustracja tematu.
    Przyjaciółka poprosiła o skompletowanie wyprawki książkowej dla dziecięcia, które jeszcze jest po wewnętrznej stronie brzucha. Misję uznałam za arcyprzyjemną, ale że maluch wzrastać będzie poza Polską, zadanie ma swoją wagę. Ten wybór ukształtuje / wypaczy postrzeganie polszczyzny przez bobasa! W pierwszym odruchu lekką ręką wybrałam 50 książek, które przeszły pozytywnie testy na moim narybku. Przyjaciółka, olaboga!, kazała zredukować do 15, bo ktoś to musi przewieźć w bagażu za ocean.

    Z tej przyczyny lista tu prezentowana jest okrojona, ale tym wyśmienitsza. Takie dzieciowe naj, naj. Podaję orientacyjnie wiek, ale oczywiście można je czytać / oglądać / ślinić i wcześniej. Bardzo jestem ciekawa w jakim procencie moja lista pokrywa się z waszymi typami (myślę o osobach, które mają maluchy lub po prostu czytają tego typu literaturę dla korzyści własnych).

    poniedziałek, 26 stycznia 2015

    Betty MacDonald "Jajko i ja", czyli 1501 kur, w tym 1 domowa (nie licząc psa)

    Zdarzają się takie weekendowe ranki, kiedy tamagotchi dają nam pospać prawie do 9, potem jest czytanie w łóżku połączone z sączeniem kremowej kawy... (Na marginesie: córeczka chłonie teraz Tuczarnię motyli, świetną powieść dla dzieci, kontynuację Czarownicy piętro niżej  to jest tak dobre, że z przyjemnością rozkleiłabym powieki i o 7, by poznać dalsze przygody Mai.) To są właśnie rozkosze, których nijak zaznać nie mogła Betty MacDonald prowadząc farmę na skraju dziewiczej amerykańskiej puszczy.

    Gdyby nie wybitne poczucie humoru autorki, Jajko i ja byłoby doprawdy przykrą lekturą. To w gruncie rzeczy opis pułapki, w jaką wpadła młodziutka Betty, wychodząc za człowieka o imieniu Bob. Z perspektywy czasu pisarka uważa, że mąż kupujący tuż po ślubie kurzą farmę na odludziu równie dobrze mógłby poinformować ukochaną, że zamieszka z nimi jego dobra przyjaciółka, była prostytutka. Wpływ na małżeństwo jest równie destrukcyjny.