Marketing i nowe technologie – dla mnie mieszanka kompletnie niestrawna. Autor pisze technomową (tryb 80-znakowy, szybkość 4,7 MHz, PS/2 i wersja dBASE IV 1.5) przeplataną slangiem marketingowym (nawet mi się nie chce cytować). Jest przy tym nudziarsko szczegółowy. Widać, że bardzo ekscytuje go różnica między 2.1.1 a 2.1.2.
Nie tylko nie byłam w stanie tego spamiętać, nawet bieżące śledzenie akcji wymagało od mnie napięcia muskułów woli. I to pomimo pysznego poczucia humoru Chapmana. Mylili mi się bohaterowie, te wszystkie nieistniejące już firmy i odłożone do lamusa produkty.
Trzy rzeczy jednak odcisnęły się w mojej (najwyraźniej stworzonej do wyższych rzeczy, w każdym razie rzeczy położynych gdzieś z boku) główce.