wtorek, 5 maja 2015

10 polskich arcyksiążek (Najki, cz. 6)

Jeśli patriotyczne może być zbieranie kup (patrz książka Olech / Bąk Kto ty jesteś), to i czytanie polskiej literatury z pewnością łapie się do trzeciomajowych aktywności "ku chwale ojczyzny". Łatwo można też je połączyć z arcypolskim grillowaniem (oczywiście pod warunkiem, że grilluje się warzywa. Kapiący tłuszcz za nic się nie komponuje z dobrą literaturą). Do wyłuskania dziesięciu polskich wspaniałości literackich do czytania na majówce namówiła mnie Bookeriada.

Tytuły podaję chronologicznie według daty wydania. Jest trochę staroci. A właściwie według kryteriów rynkowych to same starocie! Błyszcząca okładka, jak widać, nie jest mi do szczęścia potrzebna. Najbardziej zaskoczyłam samą siebie, że są aż cztery zbiory opowiadań bo opowiadań generalnie nie lubię. W tej formie wkurza mnie, że ledwo się człowiek zanurzył w jakiś świat, ledwo się zaangażuje, a tu nagle ciach! i ma przeskoczyć do innych bohaterów, przejąć się inną historią. Ale te zbiory są najwyraźniej tak dobre, że nic a nic mi to nie przeszkadzało.


Ta dziesiątka to dobra literatura. Literatura jest w moim mniemaniu dobra, jeśli mnie zszarga, poturbuje, pociągnie gdzieś strasznie daleko, rozgrzebie we mnie jakieś bolące miejsce. Albo po prostu musi być to rzecz diabelnie wciągająca tudzież nieznośnie piękna.

1. Antoni Gołubiew Puszcza (wyd. 1947) To pierwszy tom cyklu o Bolesławie Chrobrym. Mam podejrzenie, że G.R.R. Martin w Pieśni lodu i ognia wzorował się na Gołubiewie. Tak samo rozpisuje opowieść na wielu bohaterów i każe nam się niecierpliwić w oczekiwaniu na dalsze losy ulubieńców. Żadnej nudy, żadnych dłużyzn. Uwaga, język jest mocno stylizowany. Dla mnie był to plus, ale ten i ów może wymięknąć.

2. Czesław Miłosz Dolina Issy (wyd. 1955) Podobno Miłosz pisał prozą, gdy był w gorszej dyspozycji. Daj Thorze taki brak formy wszystkim ludziom pióra. Genialne: język, klimat i obrazy zapadające na zawsze w pamięć. Książka żwawsza i mniej oniryczna niż film Tadeusza Konwickiego.

3. Karol Olgierd Borchardt Znaczy Kapitan (wyd. 1960, opowiadania) Urok wcielony. Książka kultowa, zasłużenie. Przywracanie wiary w człowieka i takie tam.

4. Stanisław Lem Solaris (wyd. 1961) Wiadomo, Mistrz. I to jeszcze w mojej ulubionej odsłonie, czyli w kosmicznym entourage'u.

5. Hanna Krall Dowody na istnienie (wyd. 1995, opowiadania, w pewnym sensie reportaże) Historie, które się w głowie nie mieszczą. Historie, które po przefiltrowaniu przez Hannę Krall, mają nieprawdopodobną moc. Historie, które każą pamiętać.

6. Włodzimierz Odojewski Oksana (wyd. 1999) Gdy wyszła ta książka, Odojewski miał 69 lat. I wiecie, co to znaczy? Że dla miłości wiek nie ma żadnego znaczenia. Starszy (według niektórych kryteriów) mężczyzna napisał historię o takiej miłości, która sprawia, że ludzie nie mogą już być bliżsi sobie. Oczywiście jest to również opowieść o relacjach polsko-ukraińskich, o umieraniu i paru innych rzeczach, które przydarzają się ludziom. Ale dla mnie to przede wszystkim arcyromans.

7. Piotr Kofta Piękne wieczory (wyd. 2004, opowiadania) Nie wiem, dlaczego Kofta syn tego Jonasza i recenzent literacki przestał pisać. Być może 2 zbiory jego opowiadań (Bura małpa podobała mi się trochę mniej) są po prostu najlepszym, co mógł nam dać. Trochę kojarzą mi się z Keretem, ale są mniej abstrakcyjne. Czyta się jednym tchem i jest w nich coś bardzo świeżego i osobnego.

8. Ewa Kuryluk Goldi: Apoteoza zwierzaczkowatości (wyd. 2004) Gdy czytałam niedawno Włoskie szpilki Magdaleny Tulli, czułam, że to wielka literatura, ale czemuś mnie nie porywała. Uświadomiłam sobie, że kącik w moim serce przeznaczony dla doskonale piszącej, starej, histerycznej Żydówki z pokonaną przez Holokaust matką jest już od dawna zajęty. Właśnie przez Ewę oraz człowieka zwanego Łapką, chorego psychicznie Piotrusia, chomika i Boga bardzo małych zwierzątek.

9. Mieczysław Abramowicz Każdy przyniósł, co miał najlepszego (wyd. 2005, opowiadania) Fenomen! Niezwykłe w formie i treści opowiadania z czasów II wojny światowej. O tragicznych losach tych słabszych: kobiet, żydów, biedaków. Zadziwiająca jest też liczba ocen na Biblionetce, zaledwie 14. Jaki to dziwny świat, że taka literatura może niemal przepaść...

10. Eustachy Rylski Warunek (wyd. 2005) Bo kocham hrabiego Andrzeja Rangułta! Bo nikt tak pięknie nie opisał zamarzniętych oficerów napoleońskich! Bo Eustachy Rylski jest we współczesnej literaturze polskiej najlepszym stylistą! Uwaga, powieść dla ludzi, którzy lubią poznawać nowe, a właściwie stare słowa, mniam!

7 komentarzy:

  1. Jeny, nie zdawałam sobie sprawy, że mam aż takie braki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj swoją dyszkę, a zaraz się okaże, że ja również ;-). To temat rzeka przecież, a ja świadomie nie wybieram samych oczywistości, bo te i tak wszyscy znają.

      Usuń
    2. Ja wrzuciłam tylko te, które czytałam w przeciągu ostatniego roku (i może trochę później), bo ze starszymi mam mały problem pamięciowy ;) Właśnie doszłam do wniosku, że jak czegoś nie zrecenzuję, to o tym zapomnę :/
      Ale wiesz, strasznie się napaliłam na Antoniego Gołubiewa. Nigdy o nim nie słyszałam, ale brzmi przegodnie :) Pewnie trudno dostać jego książki?

      Usuń
    3. Myślę, że z Gołubiewem nie będzie najmniejszego problemu. Był porządnie wydawany i bardzo popularny, więc wciąż jest w wielu bibliotekach. Allegro również obfituje.

      A ja właśnie poszłam w tytuły czytane dawniej, bo uznałam, że skoro mocno wryły się w pamięć, to też przemawia na ich korzyść.

      Usuń
  2. Cieszę, że ktoś jeszcze lubi Gołubiewa. Gdybym miała układać swoją dziesiątkę też by się w niej znalazł. Myślę, że to właśnie mocno stylizowany język jest powodem, że ta książka jest tak mało popularna. „Znam” tylko internetowych wielbicieli tej pozycji, w "realności" wszystkie osoby, które usiłowałam namówić na przeczytanie odpadały ze względu na archaizację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pogwarzyli mało wiela" - przecież to urocze! Na początku czytania faktycznie momentami trzeba się zastanowić, co dane słowo znaczy. Potem już się rozumie bez problemu, a akcja niesamowicie wciąga.

      Usuń
  3. Tak tylko melduję, że robiąc porządki u siebie znalazłem Twój komentarz i przypomniałem sobie że miałem przeczytać Odojewskiego, Miłosza i Krall z Twojej listy. Blog, jak widzę, w hibernacji... Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń