czwartek, 26 lutego 2015

Dowózka biblioteczna, czyli Gwiazdka w Wielkim Poście


Ulubiona biblioteka znowu dała radę! Obmacałam książki, nasyciłam książkami wzrok, pogadałam o książkach, wyszłam z furą książek. Mam wspaniałości dla całej rodziny. Gdy wyciągam kolejne tomy z torby, atmosfera jest iście gwiazdkowa. A cóż tak nas cieszy?


Mnie:

  • Lynn H. Nicholas Grabież Europy, niemal 700 stron o najsłynniejszych dziełach sztuki, jakie wpadły w chciwe łapska nazistów. Po co komu 5000 dzwonów, zwiezionych z całej Europy? Chociaż swoje Niemcy pewnie przetopili na potrzeby przemysłu zbrojeniowego.
  • Sandor Márai Dziennik  jedna z tych legendarnych książek, które za mną chodzą. Pora napocząć serię Dzienniki Intelektualne.
  • Dubravka Ugrešić Życie jest bajką: Mit o Babie Jadze  moje pierwsze spotkanie z autorką (oprócz kilku tekstów z Czytania wzbronionego). No, ja też się zdziebko dziwię, że jej wcześniej nie czytałam, ale już dawno odkryłam, że nie da się przeczytać wszystkiego. To ze Znakowskiej serii Mity, ale mam nadzieję, że ani troszeczkę nie będzie przypominać Biegnącej z wilkami, która była dla mnie potężnym rozczarowaniem. Właściwie to ja byłam rozczarowująca, bo nic a nic nie rozumiałam.
  • Magdalena Rittenhouse Nowy Jork   ja tam lubię wieś, ale to jest ponoć świetnie napisane.


Ulubionego męża:

  • Dużo poezji. O! sami faceci. Gdy przyniosłam do lady bibliotecznej panów Różyckiego i Stachurę, bibliotekarce zapalił się neonek na twarzy i, autentycznie ciesząc się, że mi dogodzi (a właściwie mojemu chłopu), podpowiedziała, że mają świeżo nabytego Jacka Podsiadłę, apetycznie gruby tom.
  • Audiobooki: Sandor Márai Żar, czyta Mariusz Bonaszewski; Ian McEwan Słodka przynęta, czyta Maria Seweryn; Michał Witkowski Zbrodniarz i dziewczyna, lekko mnie zmroziła informacja, że czyta autor. Na szczęście mąż nie jest przesadnie czuły na takie niuanse jak sceniczna dykcja i perfekcyjne akcentowanie, bo był w stanie wysłuchać całego Pana Tadeusza w wykonaniu... żony ulubionej. A może Michaśka czyta bombowo? Może uroczo przegina?



Dla dzieci zawsze staram się przywieźć coś eksperymentalnego. Do tej pory pamiętam własne zaskoczenie, gdy oszalały na punkcie takich dziwności jak Gdzie jest moja czapeczka?, Kamyki Astona, czy Lato Garmanna.
  • Tym razem najdziwniejsza wydaje się rymowana książeczka pt. Półtorej żyrafy. Pobieżne przejrzenie odkrywa przykrą prawdę, że Rusinek to tego nie tłumaczył. Rytm, droga pani tłumaczko, rytm!
  • Wechterowicz to wielka niewiadoma: raz jest fantastycznie (Mrówka wychodzi za mąż), innym razem nie trafia do mnie zupełnie (Anastazy). Lukrecja oceny ma cieniutkie, ale zamaszyste ilustracje Diany Karpowicz powinny rozbawić moich małych koneserów dobrej grafiki.
  • Opowiem ci mamo, co robią pająki murowany hicior. Pierwszy raz będziemy mieć przyjemność z Danielem de Latour i już widzę, że będzie duża.
  • Pamiętnik grzecznego psa Wojciecha Cesarza i Katarzyny Terechowicz, mówiąc między nami, trochę mnie nudził. Ale córeczka była wyraźnie ukontentowana, więc matka się poświęci i matka przeczyta kontynuację, Nowe przygody grzecznego psa, mając na pociechę ilustracje Joanny Rusinek.
  • Ostatnia pozycja, czyli Jeszcze dalsze burzliwe dzieje Pirata Rabarbara, być może bardziej ucieszy nas niż maluchy.
Oj, dziś wcześnie spać nie pójdziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz