piątek, 9 sierpnia 2013

50°03'41″N 19°56'18″E i okolice

Kilka kartoników z Reading Małopolska
Dzisiaj zestaw książek dla osób planujących urlopowe poprawiny, czyli wypad na kilka wolnych dni w malownicze i interesujące na wielu płaszczyznach zakątki. Być może gdzieś w Polsce też takie istnieją, ja jednak zapraszam do Małopolski, bo o niej piszą bardzo ciekawie, a to dla nas przecież najważniejsze.

Mam przed sobą 4 ni to przewodniki, a każdy w innym typie:





Drewniany: Katarzyna Kobylarczyk W tym sęk! - drewnianość jest cechą wszystkich 10 opisanych obiektów i szczęśliwie zupełnie nie dotyczy stylu ani formy książki. Wręcz przeciwnie! Ten nowoczesny, skrzący się od pomysłów narracyjnych przewodnik podbił moje serce. Choć do izby regionalnej można mnie zaciągnąć jedynie używając brutalnej siły, a hasło "mała ojczyzna" rozwiera mi szczęki w mimowolnym ziewnięciu, książeczkę o dworach, zagrodach, foluszach i budynkach sakralnych różnych wyznań przeczytałam na jedno posiedzenie. Jak autorka dokonała tej sztuki?
Z historii każdego obiektu wydobyła opowieści o ludziach lub konkretnych przedmiotach. Przykładowo rozdział o dworze w Drogini ma tytuł Portret znaleziony w tubie: o wypchanym kondorze, białych królikach, trzynastu pomarańczach i inne opowieści z zatopionej Drogini. Graficznie też jest przyjemnie, a do tego książkę można pobrać za darmo w pdf-ie na stronie  Małopolskiego Instytutu Kultury.

Wyd. MIK, 2012.


Wsobny: Leszek Mazan Kraków dla początkujących - tylko rozkochany w mieście krakowianin z dziada pradziada zniesie - z lubością - to natężenie krakowskiego samouwielbienie i właściwej nam manii wielkości. Z rysunkami arcykrakowskiego Andrzeja Mleczki, gęsto nabity ciekawostkami (można się np. dowiedzieć o wkładzie Wita Stwosza w wiedzę na temat chorób wenerycznych), z pysznym humorem i austriackim gadaniem. Tradycyjnie lizusowski wobec aktualnych władz. I z licznymi literówkami (oj, te rodzinne wydawnictwa) oraz kilkoma wpadkami (na str. 105 Kościuszko bije się z bolszewikami, natomiast pierwowzór Felicjana Dulskiego, Andrzej Gołąb, na str. 268 umiera na cukrzycę, a dwie strony dalej na zapalnie płuc).

Wyd. Anabasis, cop. 2011.


Uroczo staroświecki: Jeśli przeszło się pozytywnie test Mazana, można brnąć w te klimaty z książką Stanisława Pagaczewskiego (tak, caramba!) Z tobołkiem za Kraków. To krajoznawcze różności wyszperane w XIX-wiecznych gazetach, pamiętnikach, przewodnikach. Gdzie indziej moglibyśmy przeczytać o podkrakowskiej przygodzie życia Fryderyka Chopina? Otóż, od tej pory można jeszcze na tym blogu. A było to tak: podczas wycieczki do Ojcowa wóz wiozący kompozytora utknął w rzeczce. Chopin musiał iść do najbliższego gospodarstwa "piechotą, dobre pół mili, po rosie, pośród mnóstwa skał"(str. 80) - jak relacjonował w liście do siostry. Emocje były - dotarł mokry po kolana! W książce jest sporo widoczków, więc może się zdarzyć, że pójdę Z tobołkiem pod pachą porównać, jak się nam krajobraz zmienił.

Wyd. Literackie, 1979.


Literacki: Eleganckie pudełeczko z napisem Reading Małopolska kryje w sobie 100 kartoników opisujących najważniejsze postaci, miejsca, wydarzenia i zjawiska życia literackiego regionu. Z jednej strony ilustracja, z drugiej krótki tekst. Najnowsze prądy (np. liberatura) tudzież knajpy (np. Piękny Pies) też zostały ujęte. Pojedyncze plansze można użyć w rozmaitych celach - ja portret p. Stanisława Lema stawiam sobie na biurku w pracy. Gadżecik. Istnieje też portal Reading Małopolska.




Wyd. Krakowskie Biuro Festiwalowe, 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz