czwartek, 24 października 2013

Hałda rośnie - dowózka od "Czarnej Owcy"

Ciekawe, na myśl o której tak się oblizuje?
Skusiłam się na wyprzedaż u Czarnej Owcy, choć na stronie straszyli, że książki mają lekko uszkodzone okładki. Akurat to mnie nie rusza - książki traktuję użytkowo. Nawet tłumaczę dzieciom, że lepsze ślady używania niż nieużywania. Ale i tak się ucieszyłam, gdy okazało się, że na moje (nieczułe, fakt) oko książkom niczego nie brakuje. Albo się w magazynie coś pomerdało, albo klientela jest teraz taka rozwydrzona, że lepiej zaznaczyć najdrobniejszą rysę. Ale do rzeczy, co to za cudeńka:

1. Robin Dunbar Pchły, plotki a ewolucja języka (już tytuły rozdziałów, np. Blizny ewolucji, obiecują wiele)

2. Peter Singer Życie, które możesz ocalić (na okładce ostrzeżenie, że lektura może być niebezpieczna - wierzę...)

3. Michel Henry Narkotyki: Dlaczego legalizacja jest nieuchronna? (by mieć swoje zdanie, trzeba się naczytać, jakie zdanie mają inni)

4.  Hanna Samson Ja, prezydenta i inne głosy (mogłabym wmawiać, że do zakupu wystarczyło mi, że ta książka jest prawdopodobnie stosownie zakręcona, ale prawda jest taka, że potrzebowałam dodatkowej motywacji - kosztowała złotówkę)

5. Patrik Lindenfors Boga przecież nie ma (już z wklejki bogowie mrugają do nas prowokacyjnie)

I jeszcze dwie pozycje dla sąsiadów, więc pewnie zostaną zblogowane. Swoją drogą wspólne zakupy sprzyjają rozwojowy więzi międzyludzkich, w każdym razie te robione w księgarni. I wysyłka wychodzi darmowa:

6. Jonathan Lindström Tajemnica śmierci (wewnątrz graficzne fajerwerki)

7. Alicja Długołęcka Zwykła książka o tym, skąd się biorą dzieci (osoba dr Alicji Długołęckiej jest gwarancją, że książka jest mądra i współczesna)

Niech no ja tylko domęczę 2 grubasy (co to już tak długo figurują jako właśnie czytane, że mam potrzebę wyjaśnienia, że w tzw. międzyczasie czytam i na DKK, i książki pozablogowe)... więc niech no tylko domęczę, to dopiero będę miała kłopot z wyborem następnej pozycji!

PS - Na Targi Książki w Krakowie oczywiście idę. Z dzieckiem lub nawet dziećmi, więc pewnie znowu będzie więcej udręki niż ekstazy. Moje ambicje targowe ograniczają się do udziału w warsztatach plastycznych z czarodziejką Iwoną Chmielewską (że ma moc, widać tu) oraz nacieszenia wszystkich zmysłów tą specjalną atmosferą. Ale skąpa nie jestem (jak mówi Emil z Smalandii) i państwu życzę książkowego upojenia oraz obkupienia się po pachy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz