poniedziałek, 4 listopada 2013

Yann Kerlau "Dynastie, które stworzyły luksus"

Po wpisaniu w moim Google'u haseł Doda torebka na pierwszym miejscu znalazłam informację, że Doda już ma cacko od Hermésa (marzenie wszystkich kobiet, autorytarnie stwierdza artykulik) za 7,5 tys. $. Przypuszczalnie jest to przedmiot wysokiej jakości, ale na zdjęciach torba niczym się nie wyróżnia. I właśnie tego typu informacje sprawiły, że przeczytałam książkę o wytwórcach dóbr luksusowych. Chciałam odkryć, co to za dziwny światek, w którym prezentacja nowej torebki jest wydarzeniem?! Dlaczego ludzie tak świrują na punkcie luksusowych marek, że są w stanie wydać pensję na buty? Czy to jak z potrzebą kupowania nowych książek (to doskonale rozumiem), z tą różnicą, że liczy się tylko wygląd okładki, bo treści po prostu nie ma?


W książce brak jednoznacznej odpowiedzi, po co ludziom luksus. Są jedynie stwierdzenia w stylu A luksus to przecież nic innego jak marzenia o drogocennych klejnotach, pysznych strojach, dalekich podróżach (str. 32) lub Świat luksusu [...] ma to do siebie, że kto zajrzy tam chociaż raz, ten musi za nim tęsknić i nie wystarczy mu już nic innego (str. 217). To mi niczego nie rozjaśniło, więc - w nadziei lepszego zrozumienia motywacji psychofanów Gucciego - obejrzałam nawet totalnego gniota Diabeł ubiera się u Prady. Gdyby nie przepiękna Meryl Streep, w ogóle nie byłabym w stanie dotrzymać do zakończenia. Mimo tego poświęcenia - dalej nic...

Dlaczego ponadpięćsetstronicowa książka nie tłumaczy fenomenu apaszek za 300 zł czy tam 3.000 ? Bo Yann Kerlau jest na to zbyt konkretny. Po króciutkim wstępie przedstawia historie 7 rodzin. Szalenie prosto, bez kombinowania i jakichkolwiek zabiegów stylistycznych. Sporo jest w książce o giełdzie, marketingu i dywersyfikacji marki, bardzo mało o kolorach, fakturach i fasonach. Na szczęście autora interesowały też charaktery właścicieli firm - inaczej książka byłaby nieznośnie drętwa. W moim odczuciu Dynastie więcej mówią o drodze do sukcesu i koniecznych predyspozycjach osobowościowych, by go odnieść, niż o zjawisku luksusu.

Naszyjnik dla Marii Felix od Cartiera. 
I tutaj nic nowego pod słońcem: wszyscy założyciele dynastii mieli tytaniczne pokłady energii, nie bali się ryzyka, byli prekursorami zarówno w swoim rzemiośle, jak i w kwestiach marketingowych, stale dążyli do rozwoju. Co ciekawe, sukces osiągali niezależenie od tego, czy byli zimną, bezwzględną bitch jak Gabrielle "Coco" Chanel, czy uroczym i wielbionym przez pracowników Gucciem Guccim (nie wiem, jego rodzice nie mieli pomysłu na imię, więc mu wołali po nazwisku?) Chanel usprawiedliwia troszkę fakt, że wychowywały ją zakonnice - więcej ciepła doznałaby prawdopodobnie wychowując się z prawdziwymi pingwinami na Antarktydzie.

Ale w końcu nie tylko Grande Mademoiselle miała ostro pod górkę. Salvatore Ferragamo (są takie buty, podobno słynne) zaczął pracę u szewca w wieku 9 lat, doszedł do fortuny, wszystko stracił, po czym doszedł do jeszcze większej fortuny. Louis Vitton jako 14-letni analfabeta uciekł z domu z pustymi rękami. Thierry Hermés pracował po 17 godzin na dobę itd. Gdyby tylko, zarabiając się na śmierć, wiedzieli, ile z tych rodzinnych firm zostanie w rękach osób o nazwiskach Gucci, Cartier, Vuitton. Naprawdę bardzo ciekawie się teraz przedstawiają sprawy własności, głównie za sprawą machinacji giełdowych. Zainteresowanych odsyłam do książki.

Bamboo - gdybym była normalna, to bym o niej marzyła.
A, Dynastie należy koniecznie czytać z Google'em pod ręką, bo nie ma w niej żadnych zdjęć, a co i rusz padają nazwy konkretnych i, jak zapewnia autor, kultowych przedmiotów, o których nigdy nie słyszałam. Uroda niektórych z nich jest dyskusyjna, innych - faktycznie urzekająca, ale czy to wystarczy jako usprawiedliwienie dla rozrzutności?




Książkę miałam z najfajniejszej biblioteki.

Moja ocena: 4,5/6
BiblioNETka: 4,25/6

Dynastie, które stworzyły luksus / Yann Kerlau ; tł. Joanna Józefowicz-Pacuła ; Świat Książki, 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz