piątek, 5 grudnia 2014

Charles Bukowski "Z szynką raz", czyli niestety super

Cóż za kontrast. Jedna z najbardziej przejmujących, straszliwych historii jakie czytałam, a napisana brylantowym stylem. Autobiograficzna opowieść o pełnych przemocy dzieciństwie i młodości przekazana została prostymi obrazami, ale miałam odczucie, jakby ktoś mi ją rozrysowywał skalpelem wprost na sercu.

Historia strachu, niedostosowania, poniżenia, narastającej goryczy, którą autor wydał po sześćdziesiątce. Przypuszczam, że dopiero po latach był w stanie zejść w to głęboko ukryte, cuchnące strachem miejscem, przypomnieć sobie tamto biedne, biedne dziecko, swój początek.

Zawsze budzi mój podziw, gdy ktoś tak stłamszony się podnosi. Skąd bierze siłę, by normalnie żyć? Albo nawet nienormalnie, jak Bukowski  alkoholik, hazardzista, kurwiarz  ale dzielnie, twórczo, nie ustając w ciągłym zmaganiu?

Zastanawia tytuł książki. W oryginale to ham on rye, czyli, jak tłumaczy małżonek (światowiec), najzwyczajniejsza amerykańska kanapka. Czy więc chodzi o to, że jest to niestety zupełnie zwyczajna historia, typowa dla Stanów lat '20 i '30? A może to całkowicie mylny trop?

Z niesmakiem odkryłam, że w BiblioNETce Z szynką raz! jest otagowane hasłem "humor". Ale potem spojrzałam na cytat z powieści, który sobie zaznaczyłam: Turgieniew pisał bardzo serio, ale czasem mnie śmieszył, bo prawda przy pierwszym zetknięciu może budzić śmiech. No właśnie. A dalej to leci tak: Kiedy ktoś zna tę samą prawdę co ty i zwraca się z nią specjalnie do ciebie, to po prostu jest super. Panie Charlesie, to było niestety po prostu super.

Książkę przeczytałam w ramach DKK.

Moja ocena: 5,5/6
BiblioNETka: 4,92/6

10 komentarzy:

  1. Książka poruszająca, bardzo smutna ale i bardzo prawdziwa. A recenzja jak zawsze z polotem!
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka przerażająca i przepiękna. I tak, momentami zabawna. Zdecydowanie w mojej Top Ten!
    A właśnie, jeśli chodzi o angielskie terminy, to tłumaczenie faktycznie świetne! I jedno małe "ale": pan Kłobukowski popełnia niedopatrzenie, które przytrafia się wielu znakomitym tłumaczom - ignoruje rzetelność przekładu terminologii sportowej.
    Rozumiem, że ludzie zajmujący się kulturą wysoką na sporcie się na ogół nie znają (dla wielu to nieznanie się jest nawet punktem honoru), jednak w kulturze amerykańskiej narodowe sporty, czyli football, baseball i koszykówka pełnią bardzo ważną rolę. Dużo ważniejszą niż czysta rozrywka. Są częścią amerykańskiego stylu życia, mitologii, osią wielu wspomnień, nie tylko z dzieciństwa. To dlatego w książkach takiego Bukowskiego czy Rotha jest tyle quarterback'ów, batter'ów, power forward'ów itd. I owszem, czasem trudno te terminy przetłumaczyć, ale to nie znaczy, że można je tłumaczyć dowolnie, bo "przecież to tylko sport". To tak, jakby na wyczucie tłumaczyć terminy związane np. z malarstwem danego kraju. Trochę wstyd.
    I żeby nie było, że krytykuję niekonstruktywnie - jeśli jesteś tłumaczem, lub znasz takiego, chętnie skonsultuję terminy związane z amerykańską koszykówką. Kontakt przez Lottę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza gdyby ktoś wznawiał "Amerykańską sielankę" Rotha, to koniecznie do NaLwyBy, bo tam temat został zmasakrowany koncertowo.

      Usuń
  3. Decyzja zapadła już wcześniej, ale właśnie mnie w niej utwierdziłaś - Bukowski to moje postanowienie na 2015 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, miło, ale ile takich twardych postanowień, ile masthewów, a nieprzeczytane książki już w dwóch stosach się chwieją...

      Usuń
    2. A wiesz, że postanowienia z 2014 udało mi się zrealizować? Niesamowite, ale myślę, że to dlatego że nie było tego dużo. Teraz też mam ze dwa, trzy nazwiska na liście, więc szansa jest :)

      Usuń
    3. To pięknie. Ja słaba jestem w postanowieniach. Już wystarczy mi, że się trzymam tego, żeby większość przeczytanych książek była "blogowa", a od czasu do czasu lecę za porywem serca. Na szczęście to się często zbiega.

      Usuń
  4. Ham on the rye, to nie "zwykła kanapka", tylko parafraza sztandarowego dzieła J.D Salingera "Cather in the rye" ( tytuł polski "Buszujący w zbożu")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to też ciekawy i prawdopodobny trop, w końcu obie powieści należą do gatunku bildungsroman - dziękuję. Niemniej "ostateczna instancja', czyli Wiki, podaje jeszcze kilka innych możliwości.

      Usuń