czwartek, 12 stycznia 2017

Bezkrwawa rewolucja, czyli noworocznego alfabetu cz. 5 i ostatnia


P jak PANNICE PIÓRA
W 2016, zgodnie z zamierzeniem, udało mi się skubnąć nieco prozy młodych polskich pisarek. Bo jak to tak nie znać Masłowskiej? Więc już ją znam troszkę i niereprezentatywnie, bo Więcej niż możesz zjeść: Felietony parakulinarne to raczej jakaś robótka na boku niż opus magnum. Zaskakujące, dowcipne, językowo rozgibane, chcę jeszcze.

Nocne zwierzęta Patrycji Pustkowiak zyskały spory rozgłos, miały świetną okładkę, a nawet nominację do nagród. I co? I oj, fu, fu, a kysz mi z taką literaturową, wtórniacką dyktą.
Klimat z gatunku "bardzo chcę napisać książkę głęboką". Najprawdopodobniej miało być drapieżnie, brudno, turpistycznie, ale zdania jakieś takie z prefabrykatów, słowa specjalnie poprzecierane jak jeansy z Bangladeszu, a scenografia tania, przeładowana, warszawska, więc mocno poużywana. Obowiązkowa sperma niewiadomej proweniencji spływająca nad ranem po udzie głównej bohaterki. Plastikowe pazury nie bywają ostre.

Alem się nie zniechęcała, tylko migiem po Guguły Wioletty Grzegorzewskiej poleciałam (niedaleko,
bo do Legimi). A tam wieś PRL-owska, z lat dziecięcych zapamiętana, jakieś misie z kremem, jakaś bieda i meblościanka. I myślę sobie najpierw było, to już było. A potem jak mnie trachło! Jaki klimat! Jaki nie bójmy się wielkich słów Hrabal!

R jak ROZCZAROWANIE
Sama sobie to uczyniłam. Otóż blogerką będąc, noszę w sobie ten typowy żal, że nie da się przeczytać dwóch książek dziennie. Zainwestowałam więc w rozwój osobisty i rozpoczęłam kurs szybkiego czytania. I gdy już byłam w 2/3, mąż ulubiony pokazał mi to: Is It Really Possible to Learn to Speed Read? , gdzie czarno na białym mówią, że nie ma czegoś takiego, jak szybkie czytanie bez radykalnego spadku zrozumienia sensu. A że powołują się na szeroko zakrojone naukowe badania, to pozamiatane... Szkoda.

S, T i U, czyli LISTA 100 POWIEŚCI, KTÓRE WARTO PRZECZYTAĆ
Chciałabym mieć taką listę. Tyle że nie listę Empiku albo Newsweeka, bo wszystkie te "Top 100", które krążą w internecie są albo mainstreamowe (Mały książę i Hobbit), albo zbyt zacieśnione geograficznie. Najfajniejsza byłaby pewnie lista nieoczywista, szperacza, ułożona przez lubianego blogera, którego gust jakoś tam się haczy z moim. Może zbyt wiele mi się marzy, ale będę wdzięczna za tropy, a sama też pokukuam za takim cudeńkiem.

W jak WEGETARIANIZM

Wegetarianizm jest słaby, tak mniej więcej stwierdziła kiedyś Natalia Przybysz. Słaby, bo choć nie jesz mięsa, to jednak wciąż wykorzystujesz i przyczyniasz się do cierpienia przynajmniej dwóch gatunków: kur (jajka) i krów (mleko). Zgadzam się z nią z przykrością wegetarianizm to takie samooszukiwanie i coraz mniej mi z nim wygodnie. Może dlatego, gdy w ubiegłym roku stuknęło mi 20 lat niejedzenia zwierząt, nie uczciłam tego jakąś szczególną lekturą. Może trochę w tym obawy, że nowe książki zmuszą mnie do zrobienia kolejnego kroku, a wydaje mi się to trudne?
W tym roku chcę się z tym zmierzyć. W czytniku już czekają: Karen Duve Jeść przyzwoicie oraz Jonathan Safran Foer Zjadanie zwierząt (chociaż podobno tłumaczenie zawiera sporo błędów). Oprócz pozycji wege (a może Jeść przyzwoicie wcale nie jest wege?) będą też książki o prawach zwierząt: Zenon Kruczyński Farba znaczy krew i Andrew Westoll Szympansy z azylu Fauna.

Y jak YALOM
Woody Allen jest przegościem, ale o jedno mam do niego żal. Otóż odnoszę wrażenie, że prześmiewczy obraz psychoterapii (a ściślej psychoanalizy) odmalowany w jego filmach całkowicie zdominował widzenie tej dyscypliny. Bardzo rzadko spotyka się film lub książkę, w której sesje terapeutyczne odbiegają od Allenowskiego stereotypu: brodaty tarapeuta siedzi z tyłu pacjenta, milczy (o ile nie przysypia), pacjent opowiada swoje sny, a całość nie ma najmniejszego sensu i nic nikomu nie daje. Z przykładów najnowszych nasuwa mi się nieszczęsna psychoterapia Juda z Małego życia.
Irvin Yalom, wciąż praktykujący słynny psychiatra amerykański, jest doskonałą odtrutką na przysypiacza z brodą. W Kacie miłości okazał się nie tylko wiarygodnym i pomysłowym terapeutą, ale również świetnym pisarzem.
PS. Banalność polskiej okładki boli, więc jest Penguinowa.

Z jak ZDOBYCZE, czyli książki, które chciałam mieć od dawna
Oprócz tego, że staram się regularnie robić pajacyki (teraz się mówi na to "chodzić na fitness"), uznaję jeszcze tylko jeden sport: kupowanie książek w bardzo okazyjnych cenach. I to nie przypadkowych, tylko takich namierzanych od dawna.

W 2016 upolowałam m.in.:
Tristram Stuart Bezkrwawa rewolucja: historia wegetarianizmu od 1600 roku do współczesności Tutaj kupiłam.
Dlaczego ta historia zaczyna się właśnie od 1600 roku? Jak autor definiuje wegetarianizm? Czy naprawdę dokonała się rewolucja? Już sam tytuł przyniósł mi tyle pytań! Nie mogę się doczekać odnajdywania odpowiedzi.

Władysław Kopaliński Encyklopedia "drugiej płci" Pękaty tom wygrzebałam na Allegro za jakieś grosze. Trochę byłam zła o tę "drugą płeć" w tytule. Wiem, wiem, Simone de Beauvoir itd., ale to tak czy siak pejoratywne określenie. Szczęśliwie już we wstępie profesor z wielka klasą i w pięknym stylu rozwiał wszelkie wątpliwości. 
 
Ż jak ŻYCZENIA na kolejny rok pełen książek
Wiecznego książkowego nienasycenia, odnajdywania autorów, nurtów, tematów, które autentycznie poruszają, radości z poszerzania księgozbiorów oraz owocnych literackich dyskusji życzę wszystkim odwiedzającym mój blog!

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe podsumowanie! Dzięki!
    Na początku roku przygotowałam swoją setkę książek, które BARDZO chcę przeczytać. Po lekturze Twojego alfabetu jestem pewna, że będzie haczyć :)
    Zapraszam więc i pozdrawiam!

    Zostawiam link do listy:
    http://wedlugagi.blogspot.de/2017/01/sto-ksiazek-ktore-bardzo-chce-przeczytac.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pięknie, teraz przez ciebie obiad przypalę ;-)

      Usuń