
Przeczytałam i nadal nie znam źródeł popularności cyklu, a w każdym razie książki rozpoczynającej serię. Jest stereotypowo do bólu. Dowiedźmy tego prędziutko: sierotka podrzucona pod drzwi zamkowego sierocińca, nieznani rodzice (wiadomo tylko, że ojciec bohater), niezwykłe zdolności i inteligencja, trudna przyjaźń i w finale wielki triumf. Nosz, kurza dupa, po pierwszym rozdziale mogłam przewidzieć zakończenie. A styl jest żaden.
Mąż pocieszał, że tak widocznie się pisze dla dzieci.
Może bym i przyjęła takie wyjaśnienie, ale właśnie skończyłam książkę – również otwierającą cykl – Tsatsiki i Mamuśka autorstwa Moni Nilsson.
Może bym i przyjęła takie wyjaśnienie, ale właśnie skończyłam książkę – również otwierającą cykl – Tsatsiki i Mamuśka autorstwa Moni Nilsson.

I Zwiadowcy, i książki o Tsatsikim mają w Biblionetce szałowe oceny. Ale cykl o chłopaku goniącym z łukiem oceniły setki czytaczy, a szwedzkie cudeńko łącznie dostało 30 not. Czyli słowa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego nadal aktualne: Jestem przeciwny argumentom, że coś jest ważne, bo parę milonów ludzi przyszło i popiera.
Moja ocena: 3/6
Biblionetka: 5,00/6
Moja ocena: 5,5/6
Biblionetka: 5,21/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz