czwartek, 3 lipca 2014

Jak tu nie kochać, czyli dowózka biblioteczna

Tym razem poszłam głównie w dzieci
Co i rusz czytam wpisy ludzi psioczących na biblioteki publiczne. Wiem, że to nie jest zwykłe polskie ględzenie. Jakiejś ważnej lub po prostu fajowiej książki nie ma i nie będzie, na inną czeka się miesiącami, a bibliotekarka jest mściwą i niekompetentną babą. Wiem, wierzę, współczuję i tym bardziej się zachwycam moją ulubioną placówką.

Bukoliczne to miejsce jest małe i wsiowe, ale pełne cudeniek i pierwszego sortu rarytasów. Ostatnio wpadłam na moment i z szaleństwem w oku zgarnęłam, co było akurat wystawione. Plon tych pośpiesznych żniw widać na zdjęciu:
Zresztą sami zerknijcie do ich katalogu czego tam nie ma! Jeśli jeszcze dodam, że pracownice w tej biblioteczce są miłe i kompetentne co jak rozumiem mocno rozmija się z krajową średnią to pewnie pomyślicie, że jednak fantazjuję. A mam ochotę iść jeszcze dalej. Otóż przypuszczam, że takich superbibliotek jest trochę w Polsce. Te w dużych miastach są wydrenowane z nowości i odstraszają długaśnym czekaniem na chodliwy tytuł. Ale na prowincji może się przed nami niejeden sezam otworzyć.

Ta moja ukochana mieści się w Wielkiej Wsi pod Krakowem. Byłam też kiedyś w świetnie zaopatrzonej książnicy brzeskiej. Czasem naprawdę warto pojechać trochę dalej, żeby wrócić z pełnym plecakiem. Przy okazji wakacyjnych wypraw można sprawę zbadać. A może wy też macie takie skarbczyki na boku?

2 komentarze:

  1. O, a ja nie kocham. Studenckie czasy skutecznie obrzydziły mi biblioteki i czytelnie, od tamtej pory wyrobiłam sobie przekonanie, że książka to rzecz osobista, prawie jak bielizna, a więc NIE POŻYCZAM. Za to uwielbiam wybierać tytuły, kupować, mieć swoje i móc wrócić do danego tekstu na każde zawołanie. No i ustawiać na coraz to nowych półkach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka to jednak tylko przedmiot, a do przedmiotów się w zasadzie nie przywiązuję. Natomiast książka stojąca długo na półce to widok smutny. Dlatego pożyczam i z biblioteki, i od ludzi, a moje książki wiecznie peregrynują po znajomych, są w użyciu. Część przepada, ale trudno. Przynajmniej jeszcze nie utonęliśmy w papierze.

    OdpowiedzUsuń