poniedziałek, 27 października 2014

Kocham tarzać się w książkach - Targi Książki w Krakowie

Pierwsza myśl po targach? Zabieranie na nie małych dzieci to głupota. Wykazałam się nią w sobotę. Ale dzięki temu w niedzielę doceniłam rozkosz swobodnego szlajania się między stoiskami, gadania z niszowymi wydawcami i oglądania jakiś strasznie zakręconych książek. I to jeszcze w doborowym towarzystwie ulubionego męża. Generalnie warto zabierać ze sobą kogoś, kto posiadł umiejętność rozróżniania strony prawej od lewej dzięki temu nie kręcimy się po hali jak gówno w przerębli.

Tu chwila pochwał dla Expo  ta hala jest dobrze przemyślana i podzielona. Nawet mi  a słynę jako wyjątkowa pierdoła, jeśli chodzi o orientację w przestrzeni  udało się dotrzeć bez problemu do toalety, ha!


Bardzo ambiwalentne uczucia towarzyszą faktowi, że nasz targowy, ascetyczno-rygorystyczny plan został wykonany każdy kupił sobie tylko jedną książkę:
  • Z mężem od dawna czailiśmy się na Tomi. Notatki z miejsca postoju Tomasza Różyckiego. Fantastyczny pisarz (przede wszystkim poeta) dobił do ekstraklasy, skoro wydają go Zeszyty Literackie.
  • Książki ukazujące się w serii Przewodnik Krytyki Politycznej tak się cudnie układają w ręce i mają tak fajny druk, że chęć obcowania z nimi jest oczywistością. Z dziś kupionego krwiście czerwonego tomu dowiem się m.in. kim  zdaniem Jasia Kapeli  był Czesław Miłosz. Myślę, że widzimy tu zalążek kolekcji biblioteki każdego szanującego się lewaka.
  • Nabyliśmy kolejny tom Basi duetu Stanecka&Oklejak, tym razem na urodzinach w muzeum, do którego w prezencie dołączono piękne Basine podkładki pod kubki.
  • Synek, szkoda gadać, wybrał wyrób książkopodobny, coś tam o Lego. Sytuację ratuje książka, którą cichcem dołożyłam (będzie na urodziny): Tak się wszystko zaczęło Jonathana Lindstroma. To świetnie narysowana opowieść o ewolucji, z której moje dzieci dowiedzą się między innymi, dlaczego ssakom zstąpiły jądra...
  • Powymieniałam się w akcji Bookeriady Drugie życie książki. To, co zastałam na półkach, trudno nazwać szaleńczym wyborem, ale i tak jestem zadowolona. Kompletnie już nie pamiętam, o co chodziło w Mutantach z Xanai duetu Rosińsk&Duchateau, ale noszę w sobie sentyment do tego komiksu i bardzo jestem ciekawa ponownego czytania.
  • Nie oparłam się też Arkademu Fiedlerowi. Lubię ten żywiołowy styl i pewność siebie 100-procentowego samca. W Wieku męskim zwycięskim nie zabraknie, jak przypuszczam, przechwałek. Dodatkowo rozbawiło mnie zdjęcie, na którym autor nie odwzajemnia spojrzenia pewnej egzotycznej piękności, gdyż właśnie bez żenady gapi się na jej fantastyczne, nagie cycki.
  • Drugim życiem pożyje u mnie też Kot, który czytał wspak. Kryminały zwykle wydają mi się stratą czasu, ale ta książka wzywa mnie od dawna. Skoro Koko narzuca mi się tak namolnie, nie mogę go dłużej ignorować. Odłożyłam dla niego nawet Głębokie gardło, choć mąż bardzo pozytywnie reagował na czytany na głos fragment...
  • Zdobycze gratisowe to wyłącznie wydawnictwa okołozwierzakowe, czyli to co mnie bardzo interesuje: od Czarnej Owcy Pana Kota Książka o prawach zwierząt, od Mimochodem Zoofigliki, a od Grupy M-D-M Dymek. Mesjasz zwierząt Bogdana Loebla. Nie licząc oczywiście tysiąca dupereli: zakładek, plakatów, puzzli.
E-bukę 2014 wygrał Wielki Buk - bardzo dobry blog. Mam nadzieję, że dostanie skrzynkę pełną dobroci. U wszystkich blogerów już ogłoszone, że organizator konkursu się nie popisał. No, faktycznie, mógł chociaż przybyć... Za to spotkanie blogerów w Kolanku (idealne miejsce – dziękuję organizatorkom) bardzo miłe. Szkoda tylko, że zanim się rozkręciłam, już musiałam lecieć. Dowiedziałam się od doświadczonych i popularnych blogerek, że jeśli piszę o ambitnych książkach (tu pełne dezaprobaty cmokanie) to moje szanse na zdobycie szerokiego grona czytelników są znikome. Z czego wnoszę, że tych 10 tysiączków miesięcznie nie jest wcale złym wynikiem (duży uśmiech).

9 komentarzy:

  1. No to się nieźle obłowiliście, a skrzynkę zawsze można dokupić :)

    Ja też zawsze z dzieckami, ale tym razem syn okazał się łaskawy i siedział grzecznie w wózku. Nawet zaczęłam się trochę martwić, co on taki spokojny, może chory...

    Generalnie było super, żałuję że nie mogłam tam być przez bite 4 dni. A Tobie jeszce raz gratuluję, za rok na pewno wrócisz z tą skrzynką :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rito, dziękuję, ale mam wrażenie, że ze skrzynką może wrócić tylko ktoś, kto ma conajmniej setkę wpisów rocznie. Nie wiem, jak ci ludzie osiągają takie wyniki: nie śpią? trzymają dzieci w ciemnych komórkach? żywią się papką przez sondę, by nie tracić czasu na zakupy, gotowanie i konsumpcję? nie uprawiają sportu ani seksu... Może należy współczuć osobom, które mają szansę na skrzynkę ;-)

    Też bym mogła błąkać się tam przez 4 dni - targi książki to coś jak Boże Narodzenie, tylko prezenty kupujemy sobie sami. A! odkryłam na targach cykl "Kroniki Lasu". To chyba dla takiej młodszej młodzieży, ale tak cudnie wydane, że oczy i ręce się rwały.

    A Szczepanowi Twardochowi z wąsami (choć to jego prywatna sprawa i mam nadzieję, że się nie ugnie) mówię nie. Moda modą, ale wąsy to generalnie -100 do uroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kroniki lasu mamy. Pierwszą część zaczęliśmy nawet, ale na razie musiałm zrobić przerwę, bo pojawił się motyw porwania młodszego braciszka, i córka (worowa starsza siostra) nie wytrzymała emocjonalnie. Sama zaczęłam więc podczytywać, trochę przeraża mnie w tej książce wątek złożenia niemowlęcia w ofierze.

      Twardocha nie widziałam ani z wąsami, ani bez, za mało czasu. Może za rok uda mi się więcej z tagrów wynieść :))

      Usuń
    2. Mi tam się zdarzało po trzeciej z rzędu nieprzespanej nocy chcieć złożyć niemowlę w ofierze, więc w pełni rozumiem;-) A co do strachu, to czasem dobrze jest się pobać w kontrolowanych warunkach. Wpisuję "Kronik lasu" w kolumnie "Kupić kiedyś, gdy już będę duża i bogata".

      Usuń
    3. W Dedalusie pierwsza część była za 15 złotych, chociaż książka zdecydowanie warta więcej, Mniej wrażliwe dziecko na pewno oszalałoby na jej punkcie, a u nas była mała histeria, więc trzeba poczekać z rok albo dwa.

      Usuń
  3. Mnie się podobało, a to, co mi się nie podobało, starannie zignorowałam. Zamierzam przyjechać na Targi za rok i znów dobrze się bawić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam właśnie Tomi. Rozkosz, czytelnicza uczta. Do smakowania w spokoju, w porcjach po kilka notatek. W spokoju i w postoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takiej rekomendacji "Tomi" przepycha się o parę miejsc w kolejce do czytania. Nawet fajnie się to układa: właśnie skończyłam Fiedlera, teraz czytam podróżniczkę Ludwikę Włodek, a następny może być Różycki. Chociaż to że "Tomi" zostało wydane w serii Podróże" wcale nie jest gwarancją, że o podróżowaniu będzie traktować.

      Usuń