czwartek, 12 listopada 2015

Jucewicz / Sroczyński "Kochaj wystarczająco dobrze" i w kontrze "Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i ¾"

http://www.a4b-tracking.com/pl/stat-click-text-link/82/1331/aHR0cHM6Ly9tYWRib29rcy5wbC9rb2NoYWotd3lzdGFyY3phamFjby1kb2JyemU%252FZnJvbT1saXN0aW5nJmNhbXBhaWduLWlkPTE0
Ładne wydanie pod sztandarem Wysokich Obcasów, rozmowy z tuzami polskiej psychologii, psychoterapii i seksuologii na temat długoletniego pożycia, tytuł obiecujący wyzwolenie z kolejnej perfekcjonistycznej iluzji. Czytam więc oczywiście. I, ajajaj!, cóż za rozczarowanie.


Większość porad sprowadza się do tego, że mamy być dojrzali, obrzydliwie dorośli, piekielnie odpowiedzialni i niemożebnie refleksyjni. Czyli tak: podczas scysji masz ochotę pieprznąć talerzem o podłogę. I tu uwaga! zanim ciśniesz elementem zastawy, powinnaś wykonać głęboki wdech i przeprowadzić spokojną kalkulację, jak to wpłynie na twój związek i czy przekaz będzie dostatecznie konstruktywny. Rzecz jasna po tym namyśle, nawet jeśli wciąż pieprznięcie uznasz za najlepsze, co w tym momencie możesz zrobić, poziom frajdy poszybuje w dół jak jesienny liść...

Na prawdę przynudzają, zwłaszcza Agnieszka Jucewicz, której udało się przeprowadzić nużącą rozmowę nawet ze zwykle ekspresyjną psychoseksuolożką Alicją Długołęcką. Fakt, doktor Długołęcka miała tym razem niewdzięczne zadanie przekazania czytelnikom, że ognisty seks po 40 latach związku nie jest dany wszystkim. W kontekście erotycznym pojawiają się tak elektryzujące słowa, jak "cierpliwość", "szczery buziak", "uwielbiają się drapać po plecach" i, na pocieszenie, "nieśpieszne fellatio".

Ciekawiej wypada seksuolog Andrzej Depko, który ze swadą opowiada m.in. o damsko-męskich nieporozumieniach seksualnych z różnymi otworkami w tle, a właściwie na pierwszym planie. Bo w tle ponoć zawsze jest jakaś grubsza sprawa, utajony konflikt, rzecz do dojrzałego przepracowania. I znowu ta obmierzła dorosłość w stroju powagi i wyrozumiałości. Musiałam czym prędzej sięgnąć po panaceum w postaci dzienników Adriana Mole'a.

Cały pakiecik wynurzeń brytyjskiego nastolatka ostał się częściowo w zaczytanych strzępach jeszcze z lat młodości ulubionego męża. Trzy pierwsze tomy cyklu, wydane w Polsce na początku lat 90., mają charakterystyczne ilustracje Jerzego Rozwadowskiego, przyjemny, malutki format i, co najważniejsze, są pysznie przetłumaczone przez Hannę Pawlikowską. I chociaż tłumaczka musiała wymyślać opisowe określenia dla takich nieistniejących wówczas w Polsce zjawisk jak chipsy (chrupki ziemniaczane), czy gotowe dania do mikrofalówki (jedzenie do odgrzania w folii), jej tekst ma mnóstwo uroku. Jeśli będziecie więc polować na Mole'a, który doczekał się bardzo wielu wydań, pamiętajcie o sprawdzeniu nazwiska tłumaczki. Bo np. prześliczne WAB-owskie wydanie z 2010 r. w czytaniu okazuje się równie przyjazne jak wzmiankowane chipsy, które tato przyniósł Adrianowi do szpitala po operacji usunięcia migdałków. Doprawdy, osiągnięcie takiej kanciastości tłumaczenia też jest swojego rodzaju sztuką!

Powróćmy do pierwszorzędnego, kanonicznego tłumaczenia Pawlikowskiej: dwa pierwsze tomy, Sekretny dziennik i Bolesne dojrzewanie, są kapitalną satyrą na sfrustrowane społeczeństwo Wielkiej Brytanii pod rządami Margaret Thatcher. Aż zazdrość bierze, bo czytelnicy współcześni Adrianowi (lata 80.), mogli wyłapać wszystkie konteksty i aluzje. Ale i tak do dziś książki są szalenie śmieszne. A sam Mole to chłopiec, owszem, może i nazbyt egocentryczny, hipochondryczny i zadufany w sobie, ale jednak bystry, rozczulająco naiwny i troskliwy.

Niestety w Szczerych wyznaniach został zdradzony przez stwórczynię. Sue Townsend miała być może akurat jakąś zapaść pisarską, a może była zobligowania do napisania kontynuacji, a wcale nie miała ochoty. W każdym razie w części trzeciej amputuje Adrianowi cały wdzięk wraz z inteligencją i cywilizowanymi nawykami higienicznymi. Stawia go też w niedorzecznych sytuacjach, np. wysyła na wycieczkę do Rosji. Generalnie szkoda czasu.

W Czasie cappuccino tracimy dodatkowo urokliwą formę króciutkich codziennych zapisków. Tłumaczenie jest zresztą dziełem tej drugiej, kanciastej tłumaczki. Tu nie tylko szkoda waszego czasu, ale i moich słów...

Te pierwsze, skrzące się cudownym humorem satyry Townsend napisała przed czterdziestką. Potem już nigdy nie było tak dobrze. Dojrzałość znowu okazała się nudna.

Kochaj wystarczająco dobrze / Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński, wyd. Agora, Warszawa 2015.
Moja ocena: 3,5/6
BiblioNETka: 4,42/6

Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i ¾ / Sue Townsend, tł. Hanna Pawlikowska, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1991.
Moja ocena: 5/6
BiblioNETka: 4,62/6

Bolesne dojrzewanie Adriana Mole'a / Sue Townsend, tł. Hanna Pawlikowska, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1991.
Moja ocena: 5,5/6
BiblioNETka: 4,53/6

8 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że wystrzegam się książek typowo psychologiczno-poradnikowych: w końcu czy można znaleźć uniwersalny środek, który pomoże żyć szczęśliwie w związku każdej osobie na naszej planecie? Szczerze, wątpię.
    Czytałam jedną część z przygód Adriana Mole'a i mi się podobała, ale jakoś nie sięgnęłam po inne (jest ich chyba pięć albo sześć, jeśli dobrze pamiętam), może wrócę do tej serii, chociaż sama nie wiem...

    Pozdrawiam Cię ciepło i życzę Ci samych dobrych książek! :)
    Mona Te [Blog]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie - samych ciekawych pozycji (i od czasu do czasu badziewia, żeby móc się poznęcać ;-)).

      Usuń
  2. "Dzienników" jeszcze nie czytałam, miałam za to okazję zapoznać się z innym cyklem: "Królowa i ja" oraz "Królowa Camilla" tej autorki. O ile pierwsza część nie była zła, o tyle druga wcale mi się nie podobała. Może to jednak rzeczywiście kwestia tłumaczenia? Pierwszy tom przełożyła chwalona przez Ciebie Hanna Pawlikowska-Gannon, a drugi Ewa Świerżewska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam "Królową Camillę" i całkiem, całkiem, więc tym bardziej czuję, że przy pozycji "Królowa i ja" jeszcze kiedyś porechocę.

      Usuń
    2. No widzisz, a mnie "Camilla" się nie podobała, zwłaszcza w porównaniu z pierwszą częścią. Zwykle trudno napisać dobrą kontynuację.

      Usuń
  3. Wydanie KiWu ma swój urok, który faktycznie straciło w WABie. Ostatnie tomy dzienników też czytałem z rosnącym zniesmaczeniem, musiał się Adrian autorce okropnie czymś narazić, że go tak sponiewierała :) Marzy mi się powtórka serialu, oglądałem wieki temu w zachwyceniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to życie sponiewierało autorkę, a odbiło się to na jej flagowym bohaterze. Serial był przecudny, wspominam z sentymentem. W necie da się wygrzebać / kupić chyba tylko po angielsku.

      Usuń
    2. No owszem, schorowana była, ale mimo to brzydko pograła. Adrian okropnie się zestarzał, to się czyta z rosnącym niesmakiem. Niestety nie mam dość samozaparcia, żeby oglądać serial w oryginale.

      Usuń