środa, 13 lutego 2013

Arne Bellstorf "Baby's in black" - artystycznie, czyli na czarno i nikotynowo

Historia początków kariery The Beatles i miłości ich pierwszego basisty do niemieckiej fotograficzki jest znana z całkiem udanego filmu Backbeat z 1994 roku. Po 15 latach ponownie wziął ją na warsztat młody niemiecki komiksiarz. I chyba tylko to, że muzyczno-plastyczne love story rozegrało się w jego mieście, Hamburgu, usprawiedliwia odgrzewanie tego kotleta.

Pamiętam, że film był rock'n'rollowy, żywy i pulsujący, oddawał energię towarzyszącą formowaniu supergrupy i superuczucia. Komiks, no cóż, jest czarny. Czerń jest jeszcze wzmocniona dymem wydobywającym się 
z papierosów na stałe przyklejonych do palców niemal wszystkich bohaterów. Bohaterowie z przyklejonymi papierosami są słabo rozróżnialni 
i najzwyczajniej kiełbaszą się czytającemu. Przy pewnym wysiłku niemal zawsze rozróżniamy Lennona i McCartneya, ale i tak nie ma to znaczenia, bo Beatlesi służą tu tylko jako tło. Zwykle siedzą przy stoliku, palą i omawiają nieistotne sprawy po angielsku. Albo są witani na lotnisku, albo są żegnani na dworcu. Człowiek gryzie palce z emocji, mówię wam...





 
A, więc to miłość basisty i przy okazji uzdolnionego malarza Stuarta oraz równie uzdolnionej artystki Astrid jest najważniejsza w tej "opowieści graficznej". Jeśli tak, to ja inaczej wyobrażam sobie namiętność, nawet w czarno-białym i cholernie artystycznym komiksie. Otóż miłość objawia się głównie w snach Astrid. Stop! nie warto puszczać w ruch wyobraźni. Próbkę tego gorącego uczucia macie po lewej. Tak, łażą razem po krzakach i rzucają "wymowne" spojrzenia.

Podsumowując: pan Bellstorf przedawkował artyzm i przegadał scenariusz, a mi pozostaje się cieszyć, że nie wyskoczyłam z 60 zł, bo bym była zła. Ten komiks pożyczyłam z biblioteki i chwała tej bibliotece, że robi zakupy odważnie, nawet jeśli czasem efekt zakupów nie porywa.

Moja ocena: 2/6
Biblionetka: 3,6/6

Baby's in black / Arne Bellstorf ; tł. Grzegorz Janusz i Katarzyna Legendź-Janusz ; wydawnictwo Kultura Gniewu, 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz