czwartek, 21 listopada 2013

Najki - cz. 3 - Najpopularniejszonaukowe

Najki, czyli post o butach (goła baba nie zaszkodzi) 
Jakoś się do tej pory nie zaczytywałam przesadnie w literaturze popularnonaukowej, ale - ma się w życiu szczęście - udało mi się trafić na kilka pozycji fenomenalnych. Poznanie ich tematyki (niekiedy też przesłania) naprawdę miało wpływ na moje decyzje, postawę życiową i odparowało kapkę z kałuży ignorancji beztrosko chlupiącej za każdym razem, gdy ruszam głową. Co więcej mówię tu o rzeczach wybornie napisanych. Zaczynam pozytywną najkowa wyliczankę.


Na początek 2 pozycje dla ludzi, którzy chcą zacząć ogólnie czaić bazę w naukach przyrodniczych: Billa Brysona Krótka historia prawie wszystkiego oraz Richarda Dawkinsa Magia rzeczywistości. Magii dotyczył jeden z pierwszych wpisów na tym blogu, i proszę się tam kierować, by poznać moje żarliwe uczucia. Natomiast książka Brysona jest niezwykłym konglomeratem fascynujących informacji, wbrew tytułowi nie o wszystkim, ale o ludzkich przygodach z poznawaniem wszelkiej materii i jej historii od początku naszego wszechświata. Autor miał genialny pomysł, by nie przekazywać jedynie wyników badań, ale pokazać też drogę dochodzenia do największych odkryć. Przez książkę pruje się, że neurony ledwo wyrabiają na zakrętach. A z tym Yellowstone to już naprawdę dał czadu - bałam się przez tydzień. Obie pozycje będą świetne zarówno dla ludzi, którzy chcą sobie zrobić szybkie résumé z geologii, ewolucji, bakteriologii, astronomii i czego tam jeszcze sobie nie wymyślicie, jak i tych, którzy w szkole akurat nie byli na tej lekcji lub przylecieli właśnie z innej galaktyki.

A teraz nieco węziej, też wędrówka przez eony (w sumie to chodzi o ostatnich kilka milionów lat, ale eony tak dobrze brzmią), ale od strony żołądka. Marek Konarzewski bardzo przejrzyście, zgrabnie i wciągająco wyłożył, że Na początku był głód. W książce znajdziemy wiele zaskakujących, szalenie ważnych faktów o nas samych. Ja zapamiętałam przede wszystkim, że jestem produktem ewolucji i nie da się łatwo przeskoczyć tych kilku milionów lat.

Zresztą super - bardzo sobie cenię, że jestem małpą. A jeszcze bardziej, że małpą, której od wieków towarzyszy pies. Mało znam książek tak uroczych, jak I tak człowiek trafił na psa Konrada Lorentza. Naukowo książką już się mocno zdezaktualizowała, ale miłość jest wieczna, zwłaszcza psia, więc wciąż pełno jej w tym zbiorze. A może ktoś z szanownych podpowie, czy warto ze względów naukowych przeczytać tegoż pana Tak zwane zło, czy też już jedynie dla przyjemności obcowania z tą wspaniałą osobą?

Książka legenda, wyd. ang. ładniejsze niż polskie.
Gdy już jestem przy byciu małpą, warto się zdecydować, jak to z nami jest: małpa sprytniejsza niż pozostałe, czy jednak (uchowaj Thorze) korona stworzenia? I co z tego wynika, jak nas to sytuuje wobec innych zwierząt? Prawa, obowiązki, przywileje? Kto chce zgłębić temat, może iść z doskonałym przewodnikiem - Peterem Singerem. Piszę "może" tylko dlatego, że nie da się zmusić do czytania, w każdym razie skutek będzie zbliżony do tego, jaki osiąga się wduszając w dzieciaki lektury. Ale zapewniam, że warto dowiedzieć się tego i owego O życiu i śmierci. Tego samego autora legendarna książka Wyzwolenie zwierząt może być testem wrażliwości. Jeśli jej czytanie cię boli, zdałaś i musisz teraz coś z tym zrobić. Singer rusza. Na hałdzie mam jego Życie, które możesz ocalić i prawdę mówić szykuję się do tej lektury, jak do skoku w lodowatą wodę.

Dobra, teraz chcę czegoś od was. Podrzucie mi jakieś popularnonaukowe must have. Basia z Poza psem ostatnio polecała z całą stanowczością Cesarza wszech chorób. A skąd ty czerpiesz wiedzę o rzeczywistości?

PS - À propos "nauka" - błagam, ten wyraz ma 3 sylaby - na-u-ka, akcentujmy na 2. - każda okazja jest dobra, by to powiedzieć. Ulżyłam sobie...

2 komentarze:

  1. O! Jest o mnie :)
    Z ostatnio przeczytanych polecam też nową książkę Billa Brysona "W domu". Tym razem o sprzętach codziennego użytku i tym skąd się wzięły. Oczywiście krzesła, toalety i łóżka to tylko pretekst do opowiedzenia różnych ciekawych historii o wszystkim od budowy wieży Eiffla po związek Thomasa Edisona z tatuażem. Teraz jako Brysonowa neofitka czuję, że muszę przeczytać "Krótką historię prawie wszystkiego".

    Baaardzo polecam też Olivera Sacksa.
    Z "mózgowych" książek "Mózg incognito" też była super http://pozapsem.blogspot.com/2012/10/david-eagleman-mozg-incognito-wojna.html

    I na koniec książka, która wywarła na mnie OGROMNE wrażenie, czyli "Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks", od niej zaczęło się moje niesłabnące zainteresowanie bioetyką http://pozapsem.blogspot.com/2012/05/niesmiertelne-zycie-henrietty-lacks.html. Jest mi strasznie smutno, że w Polsce ta książka jakoś przeszłą bez echa większego. Ja ją czytałam w oryginale, bo nawet nie wiedziałam, że została na polski przetłumaczona.

    Mam nadzieję, że się nie rozpisałam za bardzo, ale bardzo podekscytował mnie ten temat. Chociaż możliwe, że to wszystko za sprawą gołej baby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ rozpisuj się, proszę. Wszystkie książki lądują w Biblionetkowym schowku "do przeczytania". Mam ochotę na "Antropologa na Marsie".

      Usuń