środa, 24 września 2014

Ekke Overbeek "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią"

Jak myślisz, co należałoby zrobić, gdyby wyszło na jaw, że jakaś międzynarodowa, potężna firma wydała wewnętrzny, tajny dokument, chroniący przestępców w szeregach swoich pracowników? Dokument ten mówiłby o tym, że wszyscy mający wiedzę o przestępstwie również jego ofiary muszą zachować milczenie. W przeciwnym wypadku firma, wykorzystując swoją władzę, pozbawi ich (bez różnicy: przestępców, ofiary, świadków) możliwości spełniania pewnych podstawowych potrzeb. Dobro firmy jest najwyższą wartością. Pierwsze skojarzenia mafia!

A gdybyś się dowiedział, że ukrywane w ten sposób przestępstwa to najgorsze zwyrodnialstwo? To wykorzystywanie seksualne dzieci? Nie do uwierzenia, prawda? Pociągnijmy rzecz do absurdu: instytucje państwowe przymykają na to oko, nie chronią swoich obywateli. Przestępcy nie tylko nie są skazywani, ale pozwala im się popełniać kolejne przestępstwa!


Niestety, nie jest to streszczenie antyutopijnej powieści. Ta organizacja istnieje, ma się ostatnio trochę gorzej, ale agendy polskie wciąż są mocne. A ten tajny dokument, Crimen sollicitationis, grożący ekskomuniką za ujawnienie przestępstwa, obowiązywał przez dziesięciolecia w Kościele katolickim. Został zniesiony dopiero w 2001 r., kiedy nie dało się ukryć skali nadużyć seksualnych wobec osób niepełnoletnich w Kościele amerykańskim. Nijak nie da się przeoczyć faktu, że przez 21 lat firmował go Jan Paweł II.

Od razu trzeba dodać, że np. polska Wikipedia twierdzi, że jest to błędna interpretacja dokumentu. Czyni to zawile i nieprzekonywająco, co każe się zastanowić, czy akurat tego hasła nie tworzyli kościelni prawnicy. Natomiast autor książki nie ma wątpliwości, że chodziło o zamiatanie spraw pod dywan.

Właśnie, autor. Kim jest osoba, która jak na razie najgłębiej zbadała sprawę pedofilskich przestępstw księży w Polsce? Kto odważył się najmocniej o tym powiedzieć? Ekke Overbeek jest dziennikarzem, holenderskim korespondentem w naszym kraju. Oprócz tragedii ofiar najbardziej poruszyło go powszechne milczenie na ten temat. Kolejne opisane w prasie przypadki molestowania, a nawet pojawiające się w końcu wyroki skazujące nie skłoniły Polaków do zadania Kościołowi paru podstawowych pytań. Między innymi o skalę zjawiska, o sposoby jego ukrywania (np. o współpracę z wymiarem sprawiedliwości), o odpowiedzialność finansową Kościoła oraz o to, czy przymusowy celibat może prowadzić do tego typu zwyrodnień?

Podtytuł publikacji Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią jest mylący. Bo przecież w tym też problem, że mówią bardzo nieliczni. Relacje ofiar zajmują tylko około 1/3 książki. Nawet powszechnie używane określenie skandal pedofilski w Kościele usuwa skrzywdzone dzieci w cień. W tym wyrażeniu na pierwszy plan wysuwa się fakt zbrukania dobrego imienia instytucji. Polski Kościół do tej pory prowadzi politykę zaprzeczania, usprawiedliwiania, odcinania się. Żadna osoba wypowiadająca się w książce nie usłyszała słowa przepraszam.

Wrócę do początkowego pytania, co zrobić z taką instytucją? Może na początek zacznijmy śmielej korzystać z prawa do lekcji etyki.

Moja ocena: 4,5/6
BiblioNETka: 4,67/6

5 komentarzy:

  1. Z mojego punktu widzenia problemem nie jest kościół, ale ludzie, którzy "w sumie" nie wierzą, ale biorą kościelne śluby, chrzczą dzieci, posyłają je na religię i takim sposobem dają episkopatowi argument - patrzcie jesteśmy organizacją liczną, potężną, musicie wszyscy słuchać tego co mamy do powiedzenia. A ze Kościół to wykorzystuje? Kto by nie wykorzystywał - dają mi władzę, pieniądze, przywileje, stawiają ponad prawem - tylko idiota sam by z tego zrezygnował.
    Ale szczerze powiedziawszy - swoich dzieci na religię nie posyłam (sama też nie chodziłam), i na etykę też nie. Angielski, gimnastyka, hiszpański, basen, zajęcia komputerowe - to tak, od tego typu zajęć jest szkoła. Etykę załatwiam we własnym zakresie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że teraz trzeba wybrać między religią i etyką. Moje dziecko chodzi na etykę jako chyba drugie w gminie. Na szczęście nikt ze szkoły nie robi żadnych trudności.

      Myślisz, że tylko idiota sam by zrezygnował? A może jeszcze ktoś, kto dysponuje sumieniem? Kościoły w USA, Belgii, Holandii, Irlandii i w Niemczech same poddały się ocenie. Powołały komisje, kajały się, wzięły na siebie odpowiedzialność finansową, tzn. wypłacają odszkodowania. Kościół w Irlandii stracił swoją pozycję (zbliżoną do pozycji Kościoła polskiego), ale może kilku duchownych stamtąd jest w stanie nadal patrzyć w lustro.

      Usuń
    2. Procedura była dość absurdalna: najpierw dostałam do podpisania zgodę na uczestnictwo dziecka w religii. Nie wyraziłam jej. Więc dostałam do podpisania... podanie o zwolnienie z religii i wniosek o udział w etyce:)

      Ech, ja chyba już dawno pozbyłam się "optymizmu" jeśli chodzi o kwestię kościoła, a już szczególnie nie wierzę w to, że sam się ograniczy. Chociaż do niedawna wydawało mi się, że wszystko jejst na dobrej drodze. Ale teraz widzę, że to jeszcze nie jest czas. Polskie społeczeństwo po prostu nie bulwersuje się ekscesami kościoła, tu nawet nie chodzi o molestowanie, ale są inne sprawy, Rydzyk, antysemityzm, ciągnięcie kasy z budżetu... Na zachodzie przekręty kościoła spotkały się z powszechną krytyką, skandale były nagłaśniane, posypały się pozwy o odszkodowania. A w Polsce? Mało kogo to obchodzi, a nawet jeśli ktoś krytykuje, to po cichu, w domu, a w niedziele i tak karnie stawia się na mszy. Księdzu po prostu można więcej. Pierwszy z brzegu przykład: mam w rodzinie wielu nauczycieli, a że w szkołach "pracują" księża, więc wiem jak ta ich "praca" wyglada od kulis. Księdzu wolno nie przyjść na zajęcia. Zwykły nauczyciel miałby problemy, gdyby nie przyszedł do pracy bez usprawiedliwienia - w końcu dzieciaki były bez opieki. Ale księdzu nic się nie stało - zapomniał, że ma lekcje, jakaś nauczycielka przechodziła, zobaczyła dzieci pod klasą, wzięła je do siebie na zajęcia i tyle. Nie ma sprawy, nikt nie zwrócił mu uwagi, jeszcze dyrekcja o mało nie przepraszała za to, że ośmiela się pytać dlaczego nie przyszedł. Wszystkie te szopki - rekolekcje, wigilie i inne kościelne imprezy organizują nauczyciele, w czasie własnych zajęć. Ksiądz (zwykły wikary) to po prostu święta krowa, a co dopiero biskup albo arcy... Jaka komisja, jakie rozliczanie? Przecież Polska zawdzięcza im wszystko i gdyby nie oni... no sama wiesz jak dalej leci ta śpiewka:)

      Usuń
    3. U mnie było cywilizowanie. Podpisałam tylko podanie o lekcje etyki.

      Usuń
  2. I jeszcze wyimek z dzisiejszego artykuły w "GW" nt. aresztowania eksarcybiskupa Wesołowskiego "Federico Lombardi, rzecznik Watykanu, zaznaczył, że decyzja o aresztowaniu abp. Wesołowskiego jest "wynikiem woli papieża Franciszka". Także Szostkiewicz podkreśla rolę Ojca Świętego. Dodaje jednak, że następca Franciszka nie musi podobnie restrykcyjnie podchodzić do problemu pedofilii.

    - Na razie mamy Franciszka i w tej kwestii linia jest jasna, spójna i realizowana. To dobra wiadomość dla tych, którzy oczekiwali od Kościoła, że zajmie się tą sprawą - mówi.

    - Wskazanie kierunku jest wyraźne, ale czy Kościół w Polsce wyciągnie z tego wnioski? To się okaże - dodaje publicysta. Jego zdaniem dobrym testem intencji polskich hierarchów będzie ewentualny proces cywilny Wesołowskiego w kraju.

    Jednak sprawa byłego nuncjusza może przełożyć się także na większe wysiłki w zwalczaniu pedofilii w polskim Kościele. - Zwłaszcza w pierwszych miesiącach pontyfikatu Franciszka grano na zwłokę: poczekamy, zobaczymy. Teraz to się zmienia, bo widać, że ten pontyfikat będzie trwał i w sprawie kryzysu pedofilskiego w Kościele Franciszek ma wyrobiony pogląd - wyjaśnia Szostkiewicz."

    OdpowiedzUsuń