środa, 29 października 2014

Jacek Kleyff "Rozmowa" - ten jest z ojczyzny mojej

Przeczytałam parę relacji po krakowskich Targach Książki i ze zdziwieniem odkryłam, że blogerzy gremialnie na nie utyskują. W kolejce do Stasiuka dwa razy nadepnięto mi na odcisk i to chyba specjalnie, a te tłumy to przylazły złośliwe, żebym nie mogła w spokoju kompletować autografów, zresztą po godzinie zaczęłam tęsknić za moim kotem i w ogóle dość tego!

Strasznie przysmęcili, więc sobie via książka poobcowałam z panem, który dla odmiany twierdzi, że dość jest wszystkiego dojść można wszędzie dość jest wszystkiego, w górę szlaban!
Autorem tych słów jest Jacek Kleyff: poeta, muzyk, założyciel teatrzyku Salon Niezależnych, malarz, zbieracz szyszek z czubków gonnych sosen, lider Orkiestry Na Zdrowie, odnajdujący się w ideach taoistycznych i w głębokiej ekologii, wegetarianin, osoba absolutnie urocza. Natychmiast możesz się o tym przekonać oglądając ten film, natomiast w książce dostaniesz aż 230 stron pana Jacka.

Stylizacja uzyskana przy pomocy gumki recepturki.
Ależ ta rozmowa ma klimat! To coś między apoteozą rzeczywistości w wydaniu Hrabalowskiego stryjaszka Pepi a zadumą narratora Traktatu o łuskaniu fasoli. Zwłaszcza gdy pytania zadaje Kazimierz Malinowski. Niestety większość pytań pochodzi od bezimiennego redaktora (wycofał swoje nazwisko) zaproponowanego przez wydawcę, który usiłuje wyzwać Kleyffa na pojedynek światopoglądowy. Pewnie podkładając prawicowca Czarne chciało uzyskać efekt iskrzenia. Owszem, iskry lecą, ale towarzyszy temu niemiłe napięcie, które momentami udziela się czytelnikowi. Oczywiście nie chodzi o to, żeby rozmówcy spijali sobie z dzióbków, ale pan Jacek jest człowiekiem pokoju, więc wywiad byłby jeszcze lepszy bez tych przepychanek. Co o tym myśli sam pieśniarz? Myślę, że oddaje to mina ze zdjęcia obok.

Tak w ogóle Kleyff ceni ludzi, więc do rękoczynów nie doszło. Ta postać w naturalny sposób emanuje szacunkiem dla ludzi i pozostałych zwierząt, kultur, poglądów, no, świata po prostu. Szacunek, optymizm, współczucie – to najważniejsze pojęcia tej rozmowy. Jak w piosence Źródło:
"Są w świecie dziś rachunki krzywd",
lecz gdy tłum będzie gonił kogoś
w strzępach munduru ślepą drogą,
to póki co uchylę drzwi.
Są w kraju tym rachunki krzywd,
lecz póki co uchylę drzwi.

Sami posłuchajcie tej charakterystycznej pijanej gitary i dobrego przekazu. Część jego piosenek podrywa do radosnych pląsów, przy części ma się dreszcze.

Pan Jacek wykorzystuje każdą okazję, by mówić o dobrych ludziach, podkreślać ich zasługi. Wielu z nich poznał, a nawet było mu dane zaprzyjaźnić się z nimi, np. z Lechosławem Goździkiem, Markiem Edelmanem, Janem Kelusem. Po przyjaciołach też poznasz człowieka. I zawsze budzi moją sympatię, gdy ktoś głośno mówi: Odpierdolcie się od Michnika.

Niezwykła jest opowieść o podróży życia, którą Kleyff odbył w starych trampkach (innych butów nie miała) do Nepalu w latach 80. Podróże kształcą, zwłaszcza osoby tak wrażliwe. Myślę, że właśnie tej wrażliwości, niezbędnej artystom, zdaje się zawdzięczać niezwykłe przypadki, które spotykają go w życiu (sam twierdzi, że przypadki nie istnieją). Opowiada  jak "organicznie" został zmuszony do przejścia na wegetarianizm po wysłuchaniu relacji z rzeźni, jak pokonał lęk wysokości, wchodząc na 30-metrowe sosny, dlaczego Biblia momentalnie wypada mu z rąk i dlaczego odszedł z Kościoła po pierwszej komunii. Zresztą na kartach książki dokonuje publicznej apostazji, sprytnie omijając w ten sposób zaporową biurokrację kościelną.

Ten pan Jacek im dłużej czytałam, tym większą czułam bliskość. Choćby w takich szczegółach: ceni to, że pod spodem ma zwierzątko, nie może czytać książek, które są spisem zbrodni, wielbi Przystanek Alaska i nie lubi śnić. Świetnie spotkać taką "własną" osobę, choćby spotkanie miało być zapośredniczone przez książkę. W końcu po to wymyślono literatrurę. A może ty też masz książkowych braci / siostry? Kto to taki?

Moja ocena: 5/6
BiblioNETka: 4,45/6

Rozmowa / Jeck Kleyff ; wyd. Czarne, 2012.

5 komentarzy:

  1. Moja "bratnia dusza":

    http://zatytulowany.blogspot.com/search/label/Bia%C5%82oszewski%20Miron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To boleść bratnia, a mnie z JK akurat pozytywy łączą na szczęście.

      Usuń
  2. Zdecydowanie czuję braterstwo z Hrabalem. To spojrzenie - tak pięknie, że aż strasznie. Tak strasznie, że aż pięknie. I apoteoza życia. Kiedy czasem udaje mi się tak na świat spojrzeć, wtedy wiem, że jestem Hrabalowi bratem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A z pana Jacka to Huśtawki, A ile, Nocnoautobusowa. Oj, długo by wymieniać.
    I oczywiście nieśmiertelne:

    Na nazwy i na znaki sram.
    Nie fetysz granic mnie tu trzyma,
    lecz miejsca i w tych miejscach przyjaźń.
    I w Polsce z tym nie jestem sam.
    Na nazwy i na znaki sram.
    i nigdy z tym nie jestem sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta piosenka to agresywniejsza wersja Lennonowskiego "Imagine".

      Usuń