niedziela, 29 listopada 2015

Tako rzekł Jacek Kuroń, czyli porządkuję księgozbiór cz. 2

Zawsze się mimowolnie dziwię, gdy jestem w domu, w którym nie ma książek. Nie, nie chodzi o to, że zaczynam gorzej myśleć o gospodarzach. Wcale! Może być przecież dużo różnych powodów takiego stanu rzeczy. Tyle że otoczenie książek wydaje mi się naturalniejsze i przyjemniejsze. Tak miło pokopać w domowym księgozbiorze, dowiedzieć się, dlaczego takie książki, skąd gospodarze je mają, które są ich ulubione itd. Jeśli też to lubicie, zapraszam na kontynuację wycieczki po mojej świeżo uporządkowanej biblioteczce (cz. 1 tutaj). Bardzo jestem ciekawa, czy wśród moich ulubieńców są i wasi faworyci?


Regał nr 2

Literatura obca (jaka tam obca, skoro tyle ukochanych tytułów!), w końcu ułożona alfabetycznie. Wcześniej było narodowościami: ani wygodnie, ani sensownie. Bo kto powiedział, że Milan chciał być przy Bohumilu? Może większe pokrewieństwo czuje z Antoinem?
Ulubieńcy: Paragraf 22 i Hrabal (w dużej mierze rozpożyczony).


À propos pożyczania, przeczytałam kiedyś wypowiedź Jacka Kuronia, że on pożycza książki bez oporu, bo ludzie są ważniejsi niż książki. I tego się trzymam, choć sporo książek tym sposobem wybywa z domu na zawsze.


Literatura obca i komiksy. Tych ostatnich bardzo chciałabym mieć więcej, bo uwielbiam i często wracam.
Ulubieńcy: George R.R. Martin (mam na Kindlu całość, prawdę mówiąc czytam właśnie po raz trzeci), Philip Roth, Arundhati Roy, Saki, Isaac Singer, Wybór Zofii, Thorgal i Sandman.


A tu garść biografii + książki o szeroko rozumianym sporcie. Rozczula mnie książka pt. Dykteryjki szachowe (mąż bardzo sobie chwali).
Ulubieńcy: Znaczy Kapitan Borchardta, Nie wszystko o moim życiu  Chądzyńskiej, O sobie Kieślowskiego i Wieża z klocków Kotowskiej.


Regał nr 3

Mistyka z religiami i psychologia. Z tej górnej półeczki nie przeczytałam chyba ani jednej pozycji. Swojego czasu mocno interesował się tą tematyką mąż ulubiony. Teraz szczęśliwie bardziej interesuje się zawartością półeczki niższej. Żadnych ulubieńców.


A tu sami ulubieńcy z ateistyczno-ewolucyjnym, kochanym i przemądrym prof. Richardem Dawkinsem na czele. Potem Peter Singer, PIW-owska seria Biblioteka Myśli Współczesnej (czyli tzw. +/- Nieskończoność), którą zdecydowanie wolę od Muzowskiej serii Spectrum, Gerald Durrell i Adam Wajrak oraz reszta prozwierzęcego towarzystwa. Niżej słowniki, a wśród nich 2 książki, które mają najwyższą frekwencję korzystania: Słownik wyrazów obcych oraz Słownik mitów i tradycji kultury wspaniałego prof. Kopalińskiego.


Dalsza mieszanka humanistyczna + historia. Sporo tu II wojny światowej i pozycji o Holokauście.
Książki, które zrobiły na mniej największe wrażenie (wielu jeszcze nie przeczytałam): Oflag, Warto być przyzwoitym, My z Jedwabnego i Czarne jest czarne.


Podczas porządków rzuciły mi się w oczy takie różności, o których mam ochotę napisać na blogu.

I to koniec porządków (no, chyba że poczuje nieodpartą chęć posprzątania w książkach dzieci). Wnioski? Jeśli zjawi się u mnie więcej książek, znowu zrobi się bałagan. Wyjściem jest wymarzony regał na całą ścianę lub pozbywanie się sukcesywnie książek mniej potrzebnych. W to drugie rozwiązanie zupełnie nie wierzę. A nowe książki na pewno będą się zjawiać, jak zawsze. Tym bardziej, że uporządkowanie zbioru uwidoczniło "bolesne luki".

12 komentarzy:

  1. Piękny księgozbiór :D Sama mam podobny :)

    Pozdrawiam,
    Artemis
    http://artemis-shelf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jeśli masz podobny, to go pokaż !

      Usuń
    2. A nasze (tzn. moje i męża) zbiory wcale nie są podobne do Waszych. Niektóre książki się powtarzają, ale naprawdę nieliczne. Częściowo może dlatego, że czytałam sporo klasyki, kiedy jeszcze nie miałam pieniędzy na kupowanie książek, więc przynosiłam je z biblioteki. Do posiadanych książek jestem bardzo przywiązana, więc pożyczam je tylko zaufanym osobom. Brak zwrotu w rozsądnym terminie kilku miesięcy uważałabym za osobistą obrazę, a jestem pamiętliwa. Pieśń Lodu i Ognia też już zdążyłam przeczytać kilka razy:).

      Usuń
    3. "Pieśń L i O" czytam tym razem pod kątem legend związanych z Północą, Dziećmi Lasu itp. Myślę, że jest tam jakiś trop, który mi umknął poprzednio.

      Ja strasznie lubię towarzystwo książek, ale jest tylko kilka, których byłoby mi naprawdę żal, gdyby zginęły. Na miejsce tych nieoddanych zjawią się przecież jakieś nowe.

      Usuń
  2. Nie znałam tej wypowiedzi Kuronia, ale przyznam, że bardzo mi się podoba, choć sama nie pożyczam czterech ukochanych autorek: Chmielewskiej, Christie, Gregory i Shafak, tutaj mam komplety, długo i mozolnie zbierane, zwłaszcza Christie - prawie 20 lat i chybabym się popłakała, że mi coś zginęło. Natomiast bez oporu pożyczam całą resztę, ba wiele książek puszczam po prostu dalej w świat niech cieszą innych:)

    Ale przypomniałaś mi, że miałam obfotografować swoje regały po ostatnich porządkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obfotografuj, a ja z przyjemnością okukuam!

      W pełni rozumiem twoje podejście. Znalazłam cytat o pożyczaniu. Pochodzi z biblii pożeraczy książek, czyli z tomu rozmów Barbary Łopieńskiej "Książki i ludzie". Jacek Kuroń powiedział: "Pożyczam masowo, bo wolę ludzi od książek, potem się wściekam, ale najczęściej po prostu zapominam. Pożyczam albo po prostu daję, bo w ogóle lubię dawać. Nie ma tu takiej książki, której bym komuś nie pożyczył."

      Usuń
    2. Aż sobie zapiszę i w przyszłym tygodniu postaram się wrzucić kilka zdjęć.

      Niestety do pożyczania trzeba mieć serce wielkie, ja go nie mam:)

      Usuń
    3. Spodziewam się smakowitości, mniam!

      Usuń
    4. Za wiele się nie spodziewaj, bo ja mam mocno przetrzepaną biblioteczkę, zostały tylko moje najukochańsze lektury, reszta poszła w świat:)

      Usuń
    5. E tam, czuję, że i tak będzie na co popatrzeć ;-)

      Usuń
  3. Tym bardziej teraz, po oglądnięciu Twoich regałów, nabrałam chęci na przywiezienie całego mojego księgozbioru z domu rodzinnego (a zwlekam z tym od roku!) do obecnego. Mam tyle wspaniałych książek i tak bardzo chciałabym wyciągnąć je na światło dzienne.

    U mnie zasadą jest jednak nie pożyczanie książek. Oczywiście są wyjątki potwierdzające regułę, ale niejednokrotnie żałowałam, gdy pożyczka wracała do mnie w stanie tragicznym lub nie wracała wcale, mimo licznych upomnień... Jeszcze pół biedy jeżeli była to książka, którą mogłam sobie odkupić jednym kliknięciem w księgarni internetowej. Zdecydowanie gorzej, gdy nie wracały te egzemplarze, w których wyczerpał się nakład lub moje liczne książkowe pamiątki. A moja kochana mama jest wyjątkiem bezwzględnym - pożyczam jej wszystko, zawsze i nawet nie złoszczę się, jeżeli czyta jeden tytuł 3 lata :)

    P.S. Cały wieczór poświęciłam na czytanie Twojego bloga, przewertowałam go od deski do deski. Mój mąż na szczęście udobruchany został grą komputerową (książek nie czyta, niestety, nałogowo), więc rozwodu nie będzie, ale myślę, że częściej jednak będę tu bywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi bardzo miło Cię gościć. Tym bardziej, że wnosząc z Twojego bloga, czytasz na ogół zupełnie inne rzeczy. Też u Ciebie pogrzebię, a tymczasem zapraszam serdecznie!

      Usuń