Blogowo rok 2016 niemal mi przepadł (Tu chylę czoła przed blogującymi mamami z rodzin 3+. Chylę, choć z drugiej strony wydają mi się te kobiety coraz bardziej podejrzane... Pewnie brudne okna mają. Albo z nikim nie sypiają. Na czymś muszą zaoszczędzić czas na pisanie!), ale zaskakująco ciekawie wypadł czytelniczo. Nawet niechcący zaliczyłam wyzwanie "52 książki w rok". Z tego wyzwanie chętnie się podśmiewam i nazywam "czytaniem na akord", a teraz się jeszcze okazuje, że można je machnąć mimochodem z niemowlęciem przy piersi.
Zapraszam na alfabetyczne podsumowanie minionych 12 miesięcy:
A jak
AUTORZY ODKRYCI, czyli dwoje pisarzy, których chcę czytać więcej. Pierwsza,
Sarah Waters jest
oczywiście dobrze znana. Kilka lat temu rozczarowałam się
Złodziejką,
ale widać autorka się podciągnęła, bo
Za ścianą było absolutnie świetne (dobitną recenzję tej książki przeczytacie na blogu
Miasto Książek). Drugim
odkryciem jest
Lars Mytting. Obie jego książki,
Porąb i spal oraz
Płyń
z tonącymi, miały w sobie coś urzekającego. N
awet pomimo
krymianałowatości
Płyń, która ujawniła się znienacka w drugiej połowie powieści.
B jak
BIOGRAFIE Nazbierało się ich przez rok około 10. Wśród nich znalazła się moja książka roku (
patrz pod N) i kuriozum roku (
patrz pod J).
Monika Żeromska była świetna,
Urbanka o Tuwimie też warto (choć nie porywa), a
Jennifer Worth w
Zawołajcie położną zaskakuje obrazami nędzy Londynu w latach powojennych.
C jak
CZYTADŁO, czyli przeczytałam w końcu
Cień wiatru. Zwykle unikam tego gatunku, ale na oddziale położniczym się nie wybrzydza. No i nie mogę się nadziwić ludzkiej skłonności do zachwytów nad tego typu historiami. Wystarczy tajemnica rodzinna, antykwariat i szczypta makabry...
D jak
KSIĄŻKI DLA DZIECI Tu rządziły 2 autorki:
Tui T. Sutherland i jej smocza saga
Skrzydła ognia oraz
Lotta Olsson wraz z Orzesznicą, Mrówkojadem i Surykatką.
Seria Sutherland to dość klasyczne, bardzo wartko napisane fantasy dla młodszych czytelników. Ostrzegam, że krwawe toto i z dylematami moralnymi dużego kalibru. Taki trochę
Wybór Zofii dla małych, ale złagodzony tym, że rozgrywa się w świecie smoków. Przeczytaliśmy 3 pierwsze tomy i wypatrywaliśmy kolejnej części pod koniec roku
– zgodnie z zapowiedziami wydawniczymi. Jednak wydawnictwo Mag zrobiło nam paskudnego psikusa i przesunęło premierę na luty 2017...

Lotta Olsson z wdziękiem, lekkością i zajmująco pisze dla dzieci o samodzielności, indywidualności, sensie życia. Może joga, może porządki, a może donosowa lewatywka (pewnie się to jakoś inaczej nazywa fachowo)? Co sprawia, że chce nam się co rano wstawać z łóżka? Do tego przesłodkie ilustracje. Książki Olsson
– Sens życia, Dziwne zwierzęta i Sam w domu – polecam serdecznie dla dzieci w wieku 5-8 lat.
Ach, nowy
Szczygielski też był bombowy, no przecież.
Klątwa dziewiątych urodzin rozbawiła setnie całą naszą rodzinę. I zasłużenie dostała
tytuł Książki Roku od IBBY.
Alfabetu cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz